Witam! :)
Cieszę się, że jednak forum jeszcze żyje - nawet, jeśli jest to rozrywka "tylko dla dinozaurów". ;)
Przez ostatnich kilka edycji startowałem na trasie
Tk, bo miałem obawy, czy po kontuzji i operacji, dam radę przejść pełną trasę
T. Ostatecznie okazywało się, że niepotrzebnie się obawiałem, gdyż za każdym razem po
Tk miałem zapas sił... stąd w tym roku wybór padł na trasę
T, w całej okazałości...
Okazało się, że choć fizycznie w miarę dałem radę, to trasa w kilku punktach okazała się bardzo wymagająca kilka punktów pomimo czesania, nie udało się znaleźć, więc po drodze zgarnąłem kilka stowarzyszy... na początku szacowałem ich ilość na 2-3... na mecie okazało się ich aż 5! Do tego deszcz padający od północy zbudował niesamowitą, błotnisto-mokrą scenerię... :)
Uważam, że trasa w kilku miejscach była mocno powyżej tego, do czego przywykłem na trasach T. Za dawnych lat trasa MT miała 14 km w linii prostej między punktami, T miała 17... W tym roku oficjalnie 19. D o tego mapa - szczególnie problematyczne były fragmenty, gdzie nie było pewności, czy ta elipsa to górka czy dołek, więc po prostu po dojściu w okolice punktu i odmierzeniu azymutu i odległości, sprawdzało się, czy tam jest górka czy dołek... :/ A przecież nie chodzi o to, żeby "zgadywać" a o to, żeby wiedzieć.
Oto krótka relacja z przejścia (podejrzewam, interesująca jedynie dla Budowniczego i innych idących trasą T):
PK1 - wyjście z bazy, wejście kolejnymi uliczkami w las, odmierzenie odległości od granicy lasu i potem granicą kultur, wraz z liczeniem kroków. Po odliczeniu nie znalazłem punktu, poszedłem trochę dalej, granica kultur skręcała na wschód, nawet lekko na południe, więc wiedziałem, że jestem za daleko - zawróciłem i znalazłem lampion odwrócony na wschód (przez co był niewidoczny od strony najścia). Wziąłem i ruszyłem dalej
PK2 - tu zgarnąłem pierwszego stowarzysza - pomimo odmierzenia kroków na północ od ostatniego skrzyżowania dróg i znalezienia tego wzgórza, to po zejściu z niego i pomimo czesania, nie znalazłem lampionu. Po spędzeniu 10 minut na szukaniu, znalazłem lampion bardziej na wschód, wziąłem i poszedłem dalej...
PK3 - tu zgarnąłem drugiego stowarzysza - podszedłem od zachodu, zacząłem iść na wschód i odmierzać kroki wzdłuż młodnika. Okazało się jednak, że kreska na mapie to nie droga, a rzeka. ;) Zawróciłem do drogi na zachodzie, podszedłem na północ i tym razem ruszyłem na wchód po drugiej stronie rzeki. Odliczyłem kroki, szukałem punktu... oglądałem drzewa po obu stronach i ponownie, zgodnie z zasadą "nie szukania dłużej niż 15 minut", w momencie, w którym nie znalazłem lampionu, poszedłem dalej i zgarnąłem stowarzysza...
PK4 - tu, idąc drogą, zastanawiałem się, czy namierzać się tą "przecinką"... postanowiłem jednak wcześniej skręcić na północny wschód, odmierzyć odległość do granicy kultur i potem wejść na północny zachód i odmierzyć do "przecinki"... Okazało się, że to nie "przecinka" a "ciek wodny". Ale lampion był tam, gdzie powinien, więc tu było dobrze - wziąłem i poszedłem do PK5.
PK5 - namierzyłem się na północ przecinką, trafiłem na to nienaturalnie wysokie wywyższenie i poszedłem łukiem na wschód aż do siodła - tam po drodze widziałem jednego stowarzysza, potem mój punkt, który wziąłem, a wracając północnym wzniesieniem, widziałem kolejnego stowarzysza...
PK6 - idąc tym wzniesieniem na zachód, dałem się skusić drodze, która przecinała wzniesienie. Ta droga miała zaprowadzić mnie równiutko na zachód, bym mógł namierzyć się na PK6. Okazało się jednak, że droga szła dość długo na południe (przez teren na mapie zasłonięty przez łunę od płomienia olimpijskiego) i gdy wyszedłem na terenie bazy Szklana Huta, wiedziałem, że bliżej mi do Pk7 niż PK6. Już wtedy też wiedziałem, że tę trasę będzie bardzo trudno przejść w limicie (a ja
chodzÄ™ na
marszena orientacjÄ™, a nie
biegi na orientację)... po prostu nie biegam - chodzę... dlatego postanowiłem odpuścić PK6...
PK7 - tu ciekawostka - mogłem przyśpieszyć na ubitej drodze, ale potem, gdy droga przecinała linię energetyczną droga wykonywała taki łuk, który wydawało się, że skręca tylko trochę i wciąż jedzie na zachód, choć powinna bardziej na południe... Trzy razy to sprawdzałem, aż znalazłem odpowiednią przecinkę, by prawidłowo namierzyć się na punkt. Ale w końcu się udało.
PK8 - licznie kroków, trafienie na odpowiednią przecinkę, liczenie kroków, dojście do odpowiedniego miejsca, skąd azymut + liczenie kroków = punkt.
PK9 - ognisko. Lubię, kiedy są one w dalszej części trasy - jest takie poczucie, że do bazy jest bliżej niż dalej... a to miłe uczucie. O wiele gorzej mi się szło na trasach, gdzie ognisko było 5 punktem z 14... :)
PK10 - wyjście z ogniska tylko po 30 minutach, żeby nie wystygnąć... zaczęło kropić... i od razu trudny punkt. Po dojściu do przecięcia dróg oraz znalezienia przecinki na granicy kultur, okazuje się, że nie da się "tak po prostu pójść na azymut i odliczyć kroki", bo młodnik jest tak gęsty, że nie da się w niego po prostu wejść... Poszedłem dalej kilkanaście metrów na południowy wschód, znalazłem luźniejszy las, wszedłem na północ, po czym skręciłem na zachód i szukałem punktu "od strony lasu"... tam już miałem tak bardzo dość, że wziąłem pierwszy lampion, jaki znalazłem... na szczęście, był to lampion prawidłowy. :)
PK11 - dalej na południe z lekkim wschodem, znalezienie przecinki na wschód, liczenie kroków, znalezienie przecinki na południowy wschód, liczenie kroków, dojście do miejsca do namierzania się, azymut, odliczenie kroków... i doszedłem do granicy między lasem a niskim młodnikiem... szukałem, szukałem... nie znalazłem punktu, zawróciłem wgłąb lasu i znalazłem lampion... i choć miałem podejrzenia, to czas naglił - wziąłem (jak się okazało trzeciego stowarzysza).
PK12 - dalej przecinką na południowy wschód, aż do dużej drogi, jeszcze trochę na południe, do prawidłowej przecinki, i potem na północ z lekkim wschodem, liczenie kroków, aż dojście do okolic PK12. Tam wziąłem azymut i byłem pewien, że punkt powinien być na górce, bo tak to wyglądało. Wszedłem na górkę, akurat była tam granica między młodnikiem a starszym lasem, więc wyglądało to na idealne miejsce na punkt... ale po 10 minutach szukania nie znalazłem nic w tej okolicy... zacząłem więc szukać bardziej na północ, tam w dołku znalazłem punkt... podejrzany, ale czas naglił (hasło tegorocznego marszu), więc wziąłem (czwartego stowarzysza) i poszedłem dalej.
PK13 - przecinka, droga, liczenie kroków... dojście od południa na PK13 - co ciekawe, bezpośrednio od drogi przecinka nie była widoczna - dopiero po wejściu w las było ją po chwili widać. Odmierzyłem kroki, ale gdzieś w 2/3 drogi przecinka zniknęła. Poszedłem dalej prosto, nie znalazłem punktu, poszedłem dalej, zakręciłem się, padał deszcz, zawróciłem, znalazłem lampion... nie miałem pewności, czy to to, ale wziąłem, bo czas naglił... tym razem prawidłowy punkt. :)
PK14 - szedłem na wschód północną drogą, liczyłem kroki do skrzyżowania, potem na północny wchód i od północy namierzyłem się na "siodło". Wydawało mi się, że dobrze się namierzyłem, bo trafiłem prosto na punkt. Jak się okazało - był to stowarzysz.
PK15 - no i ostatni "punkt morderca"... o którym było już tutaj wcześniej pisane:
Trasa T bardzo fajna, długa i dość trudna.[...] Mam tylko pytanie odnośnie PK15. Czy ktoś znalazł jakies sensowne podejście do tego punktu (nie licząc trasy na około przez metę)? Wg mnie nie było tam żadnego przejścia bez pływania w rzece. Drobna sugestia / pytanie - czy tego typu punkty nie powinny raczej znaleźć się na BT lub E? Gratulacje , jeśli komuś się udało :)
Byłem pewien, że przez poprzednie decyzje (odpuszczenie PK6 oraz nie szukanie dłużej niż 15 minut pozostałych punktów) mam na tyle dużo czasu, by znaleźć go i dojść do bazy w limicie. Od PK 14 doszedłem idąc na wschód do pierwszej dużej drogi, potem dalej do drugiej. Przeszedłem obok pomnika i cmentarza, przesuwając się na wschód. Postanowiłem namierzyć się od północy - najpierw droga, potem małym jarem w dół... doszedłem do jakiejś przyczepy kempingowej i dużej ilości zużytych opon (w bazie już oglądając mapy googla zobaczyłem, że jest tam chyba jakiś tor motocrossowy). Dalej zaczynał się młodnik na terenie podmokłym. Prosto na południe prowadził ciek wodny... po cichu liczyłem, że ciek wodny potem skręca na zachód i tam zaczyna się ten jar, na którego końcu miał być punkt... ale każdy kolejny krok na tym podmokłym terenie powodował, że coraz wyraźniej było słychać rzekę... No i doszedłem do końca cieku... do takiej, na oko, 4 metrowej, głębokiej rzeki... a ja nie jestem z tych, którzy wchodzą w taką rzekę po pas... Dłuższa analiza mapy, uświadomienie sobie, że zawracając musiałbym przejść jakieś dodatkowe 2-3 kilometry... i wtedy, lekko na zachód od cieku wodnego zobaczyłem przewrócone drzewo. Była 3:00, ja byłem już zmęczony (i spóźniony) drzewo było porośnięte mchem, przemoczonym od deszczu. Bardzo ślisko. Gdyby to było gdzieś w środku trasy, pewnie bym zawrócił... ale stwierdziłem "Cóż... jak się skąpię, to przynajmniej mam blisko do bazy"... I tak, ostrożnie, krok po kroku, w wielkim skupieniu przeszedłem na drugą stronę... Nie był to koniec przygód - potem trzeba było pokonać około 10m prawie pionowego przewyższenia, by wejść na górę i potem przejść na wschód, by dojść do krawędzi jaru... i potem już wzdłuż jaru, po jego zachodniej krawędzi doszedłem do "wejścia do jaru", gdzie jedna dwuosobowa grupa robiła sobie zdjęcie z punktem. Rzuciłem jakimś tekstem w stylu "Ten punkt to niezły żart, co nie?" ale nie uzyskałem odpowiedzi... ;)
... i tak, zmęczony, mokry i zrezygnowany, doszedłem do bazy. Do tego ubzdurałem sobie, że mamy "siedem i pół godziny" na dojście do bazy - okazało się, że było to 440 nie 450 minut... Więc ostatecznie, na mecie 24 minuty (a nie 14 minut) spóźnienia... 1 BPK i 5 PSów...
Tegoroczna trasa T sprowadziła mnie trochę "na ziemię". Już kilka razy byłem blisko podium na trasach T, ale jeszcze nigdy trasy T nie wyzerowałem (trasy TK, owszem, udawało się)... tym razem było jeszcze gorzej, bo już na stracie widziałem, że trasa jest o jakieś 2-3 km dłuższa niż zazwyczaj, do tego kilka punktów, które trudno było dobrze namierzyć (trudne do odczytania dołki czy górki)...
Mój track umieściłem na "
3D Rerun":
http://3drerun.worldofo.com/index.php?id=-548975&type=info... ale do tej pory nikt nie umieścił tam mapy. Moja była tak pognieciona i zmoczona, że nie nadawałaby się do sensownego skalibrowania scanu. I tu mała uwaga / sugestia do Orgów - rozumiem, że na
wzorcówkę czekamy do "tydzień po imprezie", bo można ją zweryfikować dopiero podczas ściągania lampionów... Ale co stoi na przeszkodzie, by wraz z "wynikami z bazy" opublikować w PDFach przynajmniej mapy tras? Tak, abyśmy mogli swoje tracki nakładać na w miarę dokładne mapy, a nie na scany czy zdjęcia zniszczonych map z trasy? Takie szybsze udostępnienie plików pomogłoby w przeglądaniu swojego tracka "na świeżo", tuż po przejściu trasy, kiedy to emocje są jeszcze świeże.
Generalnie, jak zwykle - fajna przygoda, deszcz, pot i zmęczenie... choć trochę irytacji i rezygnacji z powodu samej trasy i mapy... Pozostaje niedosyt... i chęć lepszego startu na Darżlubie w grudniu.
Podziękowania i pozdrowienia dla Orgów! :)
Michał Giorew, eMGieBe