To ja trzy sytuacyjne bardziej niz slowne.
Na przejsicu ktore prowadzilem z Maja mielismy nocleg w malutkim szalasiku pod Polica (Chata pod Mogila - pierwotnie mielismy nocowac na Polanie Broski). Bardzo wtedy padalo, a szalas delikatnie mowiac malo szczelny. Na Marka Szafranca padlo, o ile dobrze pamietam, ze bedzie spal przy miejscu, gdzie w normalnych szalasach sa drzwi, ale tu ich nie bylo, i troche tam przewiewalo. Na dodatek Ola Pluta, ktora spala kolo niego chyba sie troche rozpychala. No i Marek troche narzekal ("z jednej strony mokra sciana, z drugiej strony zimna Ola"), a zasypiajac uslyszelismy "Olka! Trzy czwarte mojej karimaty jest moje!!"
Z kolei w innym szalasie na tym samym przejsciu (Hala Cudzichowa nieopodal Pilska, wynalazek ktoregos sylwestra SKPT) znalezlismy jakies stare materace. No i pare osob je sobie rozlozylo na ziemi, zeby na nich kimac. Czesc (w tym ja) juz poszla spac, a inni jeszcze sie gdzies tam uczyli przy swiecach, w tym Przemek, ktory potem polozyl sie na wspomnianych materacach. No i jak juz sie Przemek polozyl, to zaraz uslyszelismy "a co mi tu tak brzeczy?, he, bak (trzmiel)", no i potem chwila spokoju. A za chwile "O k...", bo sie okazalo, ze w materacu na ktorym polozyl sie Przemek trzmiele urzadzily sobie gniazdo. Na szczescie byly chyba zbyt otumanione dymem zeby go pokasic.
No i z tego samego przejscia. Robilismy panoramke schodzac z Zamku Pieninskiego w strone Kroscienka. Panoramke mial wtedy robic Marek, ktory nagle gdzies zniknal. No wiec czekalismy na niego dobrych 10 minut, juz wymyslajac jaka kare mu tu walnac za olanie grupy i panoramki, kiedy zobaczylismy go jakies 50 metrow nizej, siedzacego w trawie. Kiedy nas zobaczyl krzyknal "i tak was widze". Okazalo sie ze idac w las za potrzeba, nieswiadomie wyszedl z lasu nizej niz wszedl, i myslal ze to mu weszlismy wyzej z jego plecakiem, zeby mu sie schowac:)