Wysłany przez: Kopi
« dnia: Kwietnia 05, 2018, 09:00:23 am »Nie przesadzajmy tak z tymi bagnami. Dopóki nie jest po szyjÄ™, to jest wzglÄ™dnie bezpiecznie. To wszystko wina gÅ‚upawych horrorów, że ludzie tak zabobonnie bojÄ… siÄ™ bagien. Przez te otumaniajÄ…ce filmy wyobrażajÄ… sobie Bóg wie co, że psychopaci skÅ‚adujÄ… na nich stosy trupów, a w rzeczywistoÅ›ci tak dużo tego tam nie ma. Bagna da siÄ™ lubić! Chociaż oczywiÅ›cie wywoÅ‚ujÄ… one pewien atawistyczny, pierwotny lÄ™k, podobnie jak ciemnoÅ›ci, pajÄ…ki, czy węże i trzeba do nich przywyknąć. Kwestia odpowiednio dÅ‚ugiej, systematycznej ekspozycji na lÄ™k, jakby powiedziaÅ‚ niejeden przemÄ…drzaÅ‚y psycholog. W "Dziadach" byÅ‚o coÅ› o PiÅ„czukach, którzy mieszkali na bagnach, bo przywykli, ale dokÅ‚adnego cytatu nie chce mi siÄ™ teraz szukać.
Kiedyś, bodajże z 7 lat temu, byłem na InO Harce, które organizowali Rafał Sikora i Mateusz Spadik. To były bodajże Piesienice pod Starogardem Gdańskim. Koniec lata, upał jak jasna cholera, a na dodatek na trasie wtarabaniłem się w jakiś cuchnący zabagniony kanalik na łąkach i chciałem się po marszu wykąpać. Na trasie mijałem urokliwe jeziorko leśne, prawie jak Ciemnosmreczyński Staw na końcu Dol. Kościeliskiej. Woda była w nim równie lazurowa/błękitna/szmaragdowa (kobieta na pewno wiedziałaby jaki to był dokładnie kolor). No więc postanowiłem się w nim schłodzić, a przy okazji umyć z tego szlamu, którym byłem od piersi w dół obklejony. Wskoczyłem do wody, a tu jakieś dziwne wrażenie, bo nogi plączą mi się w jakieś rośliny z dna jeziora, wszędzie pełno zielska dennego, że niemal nie da się pływać. Wychodzę na pomost, biorę swoje brudne ciuchy i chcę je w tej wodzie umyć, patrzę i widzę, co? Ano zamiast szmaragdowej/lazurowej/rubinowej wody jakaś brunatna gnojówka. To nie było leśne jezioro, lecz regularne bagno, tylko z wierzchu przykryte cienką warstewką wody jak kasza manna sokiem wiśniowym. W drodze powrotnej do domu tak waliło ode mnie siarkowodorem, że prawie cały wagon w pociągu relacji Tczew - Gdańsk Oliwa miałem pusty. A jeszcze pamiętam, że do Tczewa samochodem podrzucił mnie bodajże Mateusz Spadik i samochod był załadowany, po brzegi, chyba ze 6 osób tam jechało. Ale było mi głupio jak cholera, ale nie puściłem pary z gęby skąd ode mnie takie feromony się rozprzestrzeniają! Ale cóż, było minęło. Czas na nowe bagienne wyzwania i kolejne InO. Do zobaczenia na Szago.
Tak mi się skojarzyło...
https://www.youtube.com/watch?v=Lm_jVKtZ-6w
https://pl.wikipedia.org/wiki/Jo%C5%BEin_z_ba%C5%BEin