Może powiem raz jeszcze, że mimo wszystko świetnie się na tym wyjeździe bawiłem. Dzięki pomocy dobrych ludzi udało się go nie zepsuć, dzięki temu że byłem w nonszalanckiej grupie waleckiej cieszyłem się wolnym czasem, odpoczynkiem, rozmowami, siedzeniem przy ogniu ile dusza zapragnie, wędrówką. Jeżeli komuś się nie podobało, hmmm jakby to powiedzieć: a mi się podobało. Właśnie dlatego że było tak jak było.
A na łagodne przyjacielskie uwagi pozwolę sobie odpowiedzieć z całą powagą. Temat przewodnickości był już wielokrotnie poruszany i mimo że masz rację Stjepan, to myślę że to nie my powinniśmy przyganiać garnkowi.
Poza tym "kosmiczne" polanki to generalnie niewypał.
Ja się jednak nie zgodzę. Co prawda patrząc na mapę, wybrałbym inne miejsca, ale i tak nie było źle. Inne rozwiązanie to tak jak pisał Rafi - spotykanie się dopiero w Wołowcu lub stodoły.
Moja prośba jest taka: Osobo wybierająca miejsca noclegu w ostatnich latach! Jeśli czytasz te słowa nie daj się namówić na wybieranie noclegów w roku przyszłym - po prostu się na tym nie znasz. Nie komentuj, nie odnoś się do tego postu, to nie jest personalna uwaga. Nie wiem kim jesteś i nie chcę wiedzieć.
Możliwe alternatywy to:
- podpytanie SKPB - oni mają większe doświadczenie namiotowe
- użycie tego forum jako miejsca gdzie zadać pytanie: kto zna jakąś fajną plankę w okolicach...
- są ludzie, którzy trafiają dobre noclegi z czytania mapy w 4 przypadkach na 5 - to sztuka nie nauka - nie każdy to potrafi.
Za pierwszym razem polanka była bardzo podmokła. Po jej znalezieniu wracaliśmy w poszukiwaniu miejsca na nocleg i trafiliśmy to na co trafiliśmy. Druga rzeczywiście nie była choć "po ćmoku" trudno było docenić jej walory natomiast trzecia była podmokła i rozbijaliśmy się gdzie po padło - w nadjarowych zaroślach, na drodze...
Bodzio - nie chodzi o to, żeby robić tu plebiscyt na najgorszą grupę ale pokazać pewną tendencję - im później tym lepiej. Nie tylko na tym wyjeździe ale i na poprzednim. I wiem, wiem nie Twoja grupa przychodziła w zeszłym roku jako ostatnia. To nie o to chodzi żeby ktoś się tutaj kajał. Swoją drogą oczywistą oczywistością jest to, że najgorszą grupą, źródłem wszelkiego zła była na tym wyjeździe grupa walecka.
mam wrażenie, że trasy kiedyś były krótsze...
To chyba jednak tylko wrażenie (albo starość :wink: ). Jakby co służę dla porównania kilkunastoma trasami BN z lat ubiegłych.
Ale jak dziś pamiętam, że jednego dnia trasa była dłuższa (Komańcza-Daliowa 20-25?Got) a następnego krótsza (Daliowa-Zawadka 10?Got). Jeśli ktoś chciał sobie wydłużyć zawsze mógł to zrobić a w tym roku były same długie. No i kiedyś robiło się breje na trasie, kąpało w Klimkówce lub grzało wodę na ogniu do mycia i jakoś się zdążało. Czyli chyba były krótsze.
Pewien starej daty klubowicz powiedział mi, że prędkość grupy kursanckiej na Niskim to 1,5-2 Got/h. Bo tu pierwiosnka tam cerkiewka. Tu jarowanko tam mały wycof. Więc chyba te wyjazdy na których byłem za młodych lat chyba były krótsze.
W zeszłym roku i jeszcze poprzednim chodziłem ze zdyscyplinowaną grupą kursową. Wstawaliśmy wcześnie, i jako pierwsi lub drudzy przychodziliśmy na nocleg, zwykle bez breji na trasie. I zdażało się przyjść po zachodzie słońca. Czyli kiedyś chyba były krótsze.
Wracając na chwilę do palenia w stodołach. Zapalić się może nawet (z braku lepszego określenia) pył stodolany - suche, drobne kawałki siana wzbijane w górę przez przemieszczających się po stodole i przenoszone wiatrem. A jeśli byś nawet stał nad takim palnikiem z gaśnicą i certyfikatem bezpieczeństwa w starocerkiewnosłowiańskim to i tak nie chciałbym być w Twojej skórze, gdyby (nerwowy dość) gospodarz Cię przyłapał. Myślę, że nie miałby ochoty zagłębiać się w różnice między palnikiem gazowym a trzmielem. Dla niego palenie ognia to potencjalna utrata źródła utrzymania a nie doświadczenie fizyczne.
Wyrzuciłby nas wszystkich na zbity pysk.