Zajęliśmy drugie miejsce i od razu powiem z góry że trasę można było przejść w całości bez konieczności podbiegów i odpuszczenia sobie ogniska. Nie mieliśmy 3 punktów ale to tylko z naszej winy. Na lopce strciliśmy prawie godzinę czasu co głównie przyczniło się do tego że nie daliśmy rady zebrać wszystkich punktów. (dodam że nie byliśmy tylko przy 18-tce bo tak nas zwichrowało, że idąc z 17-tki po 18-tkę wylądowaliśmy we wiosce Kosy... Nie mieliśmy 14-tki i 15-tki. Trasę dało się przejść w całości ale z pewnością nie na "0".
Gratuluję rywalom bardzo wyrównanej walki!
Mimo wszystko pozostanę przy swoim: przy takim poziomie trudności nie dało się trasy przejść w limicie. Oczywiście, z tracka mogę odczytać, że straciliśmy 20 minut na LOP, 20 minut na PK3, 20 minut na PK4 i mieliśmy 10 minut postoju po "głowie Grincha". Więc lekką ręką godzinę mógłbym od czasu odjąć 70 minut. Moja kondycja jest kiepawa, więc załóżmy, że jeszcze 30 minut był mógł od czasu odjąć. Razem 100 minut. Ale musiałbym dorzucić jeszcze PK12, PK13 i PK14 na których nie byliśmy i nie mam pojęcia jakie "atrakcje" tam czekały.
Sprawa polega na tym, że przy tak trudnej trasie, ciężkim podłożu i do tego mgle w lesie to założenie, że w ogóle da się na wszystkie punkty wejść "na raz", bez powtórek, to jest fantastyka naukowa. Na przykład z tracka wynika, że za pierwszym razem musieliśmy przejść obok PK4 dosłownie o metry. Tyle, że wisiał na tyle nisko, że go nie zauważyliśmy. A teren był taki, że nikt z nas nie dał sobie uciąć ręki, że jesteśmy tam gdzie trzeba. 20 minut później naszliśmy drogą, którą dosłownie musieliśmy sobie wkreślić na mapę. Przy okazji naprowadziliśmy na punkt coś ze 3-4 zespoły sądząc po ilości lampek w lesie...
Albo LOP - bagienko znaleźliśmy błyskawicznie, ale konia z rzędem temu kto idąc od północy był w stanie trafić na początek LOP. I znowu - namierzenie się od torów, wkreślenie sobie wymazanej przecinki, bardzo dokładnie wymierzona odległość (ultraprecyzja była konieczna bo 5 metrów wcześniej lub dalej i nie wyczulibyśmy przecinki z LOP). Tylko PK3 muszę ewidentnie muszę przyjąć jako nasz błąd: nie mam pojęcia jak na 250 metrów na kreskę mogliśmy się sypnąć aż o 100 metrów w prawo... jakieś rudy żelaza czy co?
W dodatku las był strasznie trudny do chodzenia. Łatwo przejść przez las dało się od PK2 w stronę PK3, ale nie do samego końca, trochę przed PK8, przebieżna była "głowa Grincha" i okolice PK19. A reszta to była ciągła walka, w niektórych miejscach wręcz tortura.
I to nie są, broń Boże, zarzuty do budowniczego trasy: właśnie tego wszyscy oczekujemy. Na tej trasie ma być bardzo trudno, ma być bardzo czujnie i bardzo niepewnie. Nie mam najmniejszego zarzutu co do żadnego z punktów: stały dobrze. I to wszystkie, na których byliśmy, nie mam żadnych wątpliwości. Ale jak jest bardzo trudno, bardzo czujnie i bardzo niepewnie to nie może być jednocześnie bardzo szybko. A tempo było wyliczone chyba tak jakoś na 2,5 km/h. Za wysokie jak na taką gęstość rozstawienia punktów i na taki las.
Gdyby było mniej punktów to i tak bylibyśmy wszyscy zadowoleni, dało by się w niektórych fragmentach rozpędzić, więc i kondycja grałaby rolę (w końcu to też ważny element w długich marszach) i wreszcie... Grinch: byłoby ognisko!