Kilka słów w temacie GPSów...
Pamiętam, gdy kilka lat temu startowałem w pierwszych MnO, fascynowały mnie tracki z GPSów, nałożone na scan mapy z imprezy. Zastanawiałem się, jak się to robi, w pewnym momencie nawet rozważałem kupno loggera.
Świat jednak poszedł do przodu i dwa lata temu, po przedłużeniu umowy u operatora, dostałem swój pierwszy smartfon - Sony Ericsson Xperia Neo, który posiadał GPS. Po zrobieniu kilku testów różnych aplikacji, wybrałem Offline GPS Logger, potem zrobiłem testy podczas próbnych marszy. Pozytywnie zaskoczyła mnie dokładność w otwartym terenie (3-10m). Przy wieżowcach na Zaspie lub górzystym terenie odchylenie sięgało 20-30m, niby sporo, ale można brać na to poprawkę...
Tak czy siak, od dwóch lat loggowałem tracki na różnych MnO, i potem, na spokojnie, nakładałem je na mapy googla i scany map startowych. Był to doskonały materiał do analizy popełnionych błędów i wyciągania wniosków na przyszłość... i szczerze to polecam! :)
Jako ciekawostkę dodam, że od dwóch miesięcy posiadam nowy telefon - Sony Xperia M... I choć to nowszy telefon i nowsze podzespoły, to GPS w niego wbudowany jest słabszy (może miniaturyzacja mu nie służy). Często gubi sygnał, a w otwartym terenie skacze z dokładnością 5-20m...
Plusem smartfonów jest możliwość pracy bez karty SIM, niejako w trybie "off line"... Co oznacza, że do dzwonienia do bazy w razie niebezpieczeństwa będzie nowy telefon, a stary będzie loggował track. :)
Wracając do punktu początku dyskusji, uważam, że jeżeli budowniczy zarejestrowałby takiego tracka, miałby pewność, że ustawił punkt w danym miejscu... Ale - wiadomo, trochę urok MnO polega na kierowaniu się starą techniką nawigacji, opartej na mapie i kompasie... I to różni MnO od Geocachingu... I niechaj tak pozostanie. ;)
Pozdrawiam!
eMGieBe