Tym razem wszystko było inaczej niż zwykle. Zamiast tradycyjnego startu na trasie Z, ze względu na przebytą artroskopię kolana, wyszedł start na MT. Janusz złamał obojczyk kilka dni przed startem i wysypał się. Chcieliśmy trasę bez zadań, ale nie było wyboru. Joasia czuła lekki niedosyt, który jednak rekompensował nam wspólny start rodzinny. Do kompletu dołączył Michał, który zdecydował się na start po wielu latach. Dopisała przepiękna pogoda - nie można chyba wyobrazić sobie lepszej aury na start - było zjawiskowo. Ale do rzeczy. Dotarcie z Gdańska do bazy nie sprawiło żadnego problemu, nie było korków, droga znośnie odśnieżona, wszystko grało. O czasie pobraliśmy mapy i do dzieła. Pierwszy punkt był wydeptany w świeżym sniegu, więc zajął tylko kilka minut. Dwójka też poszła gładko, bez zatrzymywania się. Na trójce byliśmy jako pierwsi, wydeptując nietkniety śnieg - co za frajda. Zrobiona z granicy kultur optymalną drogą. Zadanie 1 - odszukanie punktu w dołku - wykonane z drogi na azymut. Potem punkt 4 na skrzyżowaniu - wzięty bez kłopotów, szybciutko drogą na płudnie, skręt w przecinkę i prosto do piątki. Następnie drogą na południowy wschód, przechodzącą gładko w przecinkę. Tu pomaga kierunkowskaz do Płocic, przecież ludzie muszą się jakoś przedostać przez rzekę do leśniczówki
, więc to musi być droga do widocznego na mapie mostu. Po dotarciu na miejsce okazuje się, że tabliczka zadaniowa na drzewie jest cała w śniegu i nie można namalować symbolu do zadania 2. Oczyma wyobraźni widzimy uśmiechniętych ORGów, którzy celowo na koniec rzucają w nią śnieżkami, żeby urozmaicić trasę startującym. Na szczęście szybko znajdujemy gałąź sosnową, ktoś wspina się do drzewa i przeciera tablicę. Można już malować półkole. Odmierzamy 300 m na S-W i po upewnieniu się wpisujemy modrzew jako pomnik przyrody. Ktoś z tyłu krzynął, że to świerk, chyba to Joker. Napieramy na wschód i już po chwili witamy się Michałem Kochańczykiem na ognisku. Pyszna kiełbaska, ogrzewamy się, chwila żartów, wspomnienie gitary z poprzedniego Darżluba i w dalszą drogę. Trochą za długo siedzieliśmy, bo rozruch zajmuje chwilę. Obraca nas na skrzyżowaniu i zanim bierzemy dobry kierunek, mija kilka minut. Mamy duży zapas czasu, więc cieszymy się rozgwieżdzonym niebem, nie cisnąc już tak na tempo marszu. Oczywiście rozluźnienie skutkuje dwukrotną glebą, ze względu na zbyt stare, wyślizgane buty i niestabilne kolano, ale obywa się bez większych kontuzji. Docieramy do strefy zadania 3, zastanawiamy się, czy nie wyskoczą na nas z lasu jakieś postacie, ale na szczęście szczerzą się do nas w uśmiechu jedynie stwory z kartek na drzewie. Nie oglądaliśmy filmów o Batmanie, więc nie mamy pojącia kto to taki. Trwają dywagacje, czy to Sandra Bullock, czy ktoś ze Star Treka, a nawet (o zgrozo!) z Gwiezdnych Wojen. Znów odzywa się Joker, który służy życzliwą radą - tym razem w osobie napotkanych Bartka i Emi. Padają pomysły weryfikacji tożsamości w Internecie, ale to oczywiście nie ma sensu, zdajemy się na własne wyczucie i opinie napotkanych Jockerów. Na trasie znajdujemy czyjeś kalesony (jak on to zrobił?), także jedną mapę (po chwili zgłasza się po nią szukająca ją wracając Emi i wdzięczny Bartek-Joker) oraz niestety papierek po Grześku (tu las uronił łzę - wstyd!). Po lewej stronie kucają piękne zaśnieżone świerki, niczym przyczajone krasnale zasiedlające stary bór. Zmierzamy do pkt. 9. Michał chce brać stowarzysza, bo nie liczy pk-ów, ale odwodzimy go skutecznie od tego pomysłu i bierzemy punkt namierzony co do kroku. Potem dokładna wyliczanka, co przecinkę do ostatniego punktu, dodatkowa weryfikacja z rozwidlenia dróg i dołka po lewej stronie drogi i Kasia spisuje dzielnie ostatni punkt. Mamy bardzo duży zapas czasowy i wracamy spacerkiem z wyłączonymi czołówkami, podziwiając gwiazdy i szum przekraczanej rzeczki. Meldujemy się w bazie jako jedni z pierwszych o północy. Jemy pyszną grochówkę, Joasia weryfikuje wyniki (ponoć wyzerowaliśmy - zobaczymy). Piękny spacer po lesie w wyśmienitych warunkach. Dziękujemy Orgom za ogrom włożonej pracy i niezmiennie wspaniałą atmosferę tworzoną przez startujących! Do zobaczenia na Manewrach. Tym razem na Z...