Zaloguj się lub zarejestruj.

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Szukanie zaawansowane  

Aktualności:


Wyślij odpowiedź

Uwaga: W tym wątku nie pisano od 120 dni.
Jeżeli nie masz pewności, że chcesz tu odpowiedzieć, rozważ rozpoczęcie nowego wątku.
Nazwa:
Email:
Temat:
Ikona wiadomości:

Weryfikacja:
trzy razy dziewięć, słownie i małymi literami:
dziesięć minus jeden, słownie i małymi literami:

Skróty: naciśnij alt+s aby wysłać wiadomość, alt+p aby ją podejrzeć


Podgląd wątku

Wysłany przez: Hania
« dnia: Października 03, 2012, 22:19:35 pm »

Marsze marszami, ale dla nas najważniejszym wydarzeniem na razie jest start nowego Kursu Przewodnika Beskidzkiego i to na tym staramy się skupić całe swoje siły, ponieważ nie należy zapominać, że to właśnie przewodnictwo górskie jest podstawową statutową działalnością SKPT.


Baner kursowy pierwsza klasa!

Najbardziej mnie wzruszył fragment z ,,rozbawimy Cię do łez" ;-)
Wysłany przez: Hubert
« dnia: Września 28, 2012, 20:19:22 pm »

A ja chciałbym się zgłosić ..(..)..Krzysiek Nowak, moje gg - 12088578.

jeśli nie jesteś trzecią osoba którą znam o tym imieniu i nazwisku to już dałem cynk do zarządu że jest chętny to trasy BT/E ;)
Wysłany przez: bumelant
« dnia: Września 28, 2012, 13:17:19 pm »

A ja chciałbym się zgłosić na budowniczego jakiejś trudniejszej trasy na Darżlubie  :) Byłem na 15 Darżlubach i najwyższy czas zrobić coś dla innych. Pozdrawiam, Krzysiek Nowak, moje gg - 12088578.
Wysłany przez: Lucyna P.
« dnia: Września 23, 2012, 17:05:07 pm »

Marsze marszami, ale dla nas najważniejszym wydarzeniem na razie jest start nowego Kursu Przewodnika Beskidzkiego i to na tym staramy się skupić całe swoje siły, ponieważ nie należy zapominać, że to właśnie przewodnictwo górskie jest podstawową statutową działalnością SKPT.

Wszystkich Sympatyków Darżlubów i Manewrów zapraszamy serdecznie na nasz Kurs Przewodnicki. Bardzo by nam było miło, gdybyście zasilili kiedyś szeregi członków naszego Koła.
Szczegółów wypatrujcie tutaj:
http://www.skpt.gdansk.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=620&Itemid=210

Pozdrowienia:)
Wysłany przez: eMGieBe
« dnia: Września 20, 2012, 22:35:31 pm »

Czy Orgom wiadomo już w który dokładnie weekend odbędzie się tegoroczny Darżlub? Ja podejrzewam że 1 grudnia.

Ja już nie mogę się doczekać! :D
Wysłany przez: Hubert
« dnia: Września 20, 2012, 19:33:12 pm »

na razie to chyba nawet orgów nie ma :)
Wysłany przez: Villagemaster
« dnia: Września 20, 2012, 08:51:10 am »

Czy Orgom wiadomo już w który dokładnie weekend odbędzie się tegoroczny Darżlub? Ja podejrzewam że 1 grudnia.
Wysłany przez: eMGieBe
« dnia: Kwietnia 06, 2012, 12:11:39 pm »

[...]w grudniu chyba spróbujemy o kategorię wyżej... Wy w zasadzie też powinniście, bo de facto zajęliście miejsce 8 a nie 19... czyli w pierwszej 10... więc może na jesieni spotkamy się jednak na Trudnej?

Ja jeszcze wybieram się w tym roku na Kaszubską Włóczęgę (prawie jak Twój nick - "KW"). Tam chyba wybiorę się na trasę 15km, bo jest bliższa MT w imprezach SKPT... i jeśli pójdzie dobrze, to zastanowię się jesienią na Darżlubie nad zmianą trasy. Tyle, że mnie nie koniecznie kręci "dłuższa trasa" co "mniej oczywista". Więc bardziej zastanawiam się nad "Z" niż "T"... Ale cóż - pożyjemy, zobaczymy... może jednak poczekam na "rzeczywiste miejsce w pierwszej 10tce"? ;)

Pozdrawiam!
MG

PS: Cieszę się, że ktoś przeczytał i nawet mu się spodobało. Już się bałem, że zostanę zjechany za spamowanie "aż tak długimi relacjami"... ale, z drugiej strony, częściowo również po to jest przecież ten wątek FORUM. ;)
Wysłany przez: KW
« dnia: Kwietnia 04, 2012, 21:20:33 pm »

Prawie jakbym czytał relację z naszego przejścia...  :) nawet stowarzysza wzięliśmy tego samego... na szczęście to był jedyny błąd. Najbardziej zmarudziliśmy przy 10, co do której już nie miałem cierpliwości i byłem niemal pewny, że finalnie spisaliśmy PS, w tym miejscu się z Wami nawet minęliśmy (Wy już schodziliście z punktu a my go dopiero staraliśmy się znaleźć). Finalnie 1 PS i w limicie podstawowym. Plany przed wyprawą mieliśmy równie ambitne jak Wy, tzn. przejść na zero... ale ostatecznie uznaliśmy, że osiągnęliśmy sukces i w grudniu chyba spróbujemy o kategorię wyżej... Wy w zasadzie też powinniście, bo de facto zajęliście miejsce 8 a nie 19... czyli w pierwszej 10... więc może na jesieni spotkamy się jednak na Trudnej?
Wysłany przez: eMGieBe
« dnia: Kwietnia 02, 2012, 22:03:20 pm »

Mijają dwa tygodnie od zakończenia tegorocznych Manewrów SKPT w Rytlu...

Po raz kolejny powtórzył się u mnie ten sam scenariusz: Już w dniu powrotu do domu, byłem tak ciekawy, jak to rzeczywiście było na trasie, że zescanowałem mapę, naniosłem ślad GPSa i po kilku godzinach zabawy dodałem też na mapę opis naszej wędrówki... Pozostało mi tylko napisać posta i wkleić na FORUM SKPT...

"TYLKO" i "AŻ"...

Jak zwykle, na to ostatnie zabrakło czasu. W tamtą niedzielę zmęczenie dało o sobie znać i po prostu nie dałem rady. Potem zaczął się tydzień w pracy, pełen obowiązków i nadrabiania zaległości, potem zabiegany weekend i kolejny tydzień, do tego po zmianie czasu, co skutkowało totalnym brakiem siły wieczorami, by w ogóle cokolwiek napisać...

Fala zainteresowania przez FORUM już dawno się przelała... Ludzie dyskutowali o trasach Z, E oraz BT... czasem pojawiało się słowo o trasach T i H... Nie wiem, czy w ogóle ktokolwiek będzie zainteresowany relacją z trasy MT... do tego tak długiej i szczegółowej... i jak by tego było mało - dwa tygodnie po Manewrach...
Ale cóż, czuję wewnętrzną potrzebę by podzielić się swoimi wrażeniami, dlatego siedzę teraz przed komputerem i klepię w klawiaturę... bo chcę. :)


Z góry przepraszam za małą dygresję na początku, ale chcę zrobić "dłuższy wstęp".

Był to mój czwarty NMnO SKPT, choć tak naprawdę, od ubiegłego roku moje uczestnictwo stało się bardziej "świadome"...

Pierwszy raz na Darżluba, w 1997 roku, zabrała mnie za czasów liceum, ówczesna drużynowa naszej drużyny harcerskiej. Trasa MT nazywała się "Polowanie na Czerwony Spągowiec"... A cała impreza bardzo mi się spodobała. Obiecywałem sobie, że kiedyś znowu pójdę na tego typu marsz...

Potem przyszły studia, niby kojarzyłem, że SKPT organizuje jakieś marsze, ale jakoś ostatecznie nie udało mi się wybrać. Dopiero w ubiegłym roku, za namową koleżanki, poszliśmy na Manewry 2011. Wtedy, w naszej 4 osobowej drużynie założyliśmy sobie, że pójdziemy na najprostszą trasę i zgarniemy wszystkie PK, niezależnie od czasu przejścia.
Tak też zrobiliśmy - trasę MT przeszliśmy zgarniając tylko jednego PSa (w miejscu, gdzie krzyżowały się trzy różne trasy i razem lampionów było 7 czy 8...), ale jako, że mojej ówczesnej narzeczonej odnowiła się kontuzja nogi, ostatnie trzy godziny szliśmy w bardzo wolnym tempie, na metę dochodząc 52 minuty po limicie spóźnień, zgarniając 640 pk... ostatecznie kończąc na 665 pk i zajmując 39 miejsce.

Impreza jednak wciągnęła mnie na tyle, że już nie mogłem doczekać się Darżluba 2011. Nikt z uczestników Manewrów nie mógł iść w tamtym terminie, więc namówiłem innego znajomego i tym razem poszliśmy w zespole dwuosobowym... ponownie trasa MT.
Zeszłoroczny Darżlub był chyba najbardziej wymagający ze wszystkich NMnO, na których byłem - głównie ze względu na pogodę. Lało tak bardzo, że na ognisku nawet moje nieprzemakalne buty były już mokre! ;) Do tego pozarastane przesieki i poprzewracane drzewa, sprawiły, że teren był bardzo ciekawy i zróżnicowany. Jak by tego było mało, źle oznaczony start trasy MT spowodował, że PK1 szukaliśmy półtorej godziny... i potem już tego nie dało się odrobić. Na metę doszliśmy bez dwóch ostatnich PK, na które zabrakło czasu, 1 PSem i 1 ZM... oraz 9 minutowym spóźnieniem ponad limit - razem 425 pk i 25 miejsce.

Na Manewry 2012 ponownie wybrałem się w zespole 4 osobowym. Z zeszłorocznego składu pozostał tylko Łukasz, przyjaciel z czasów studiów. Do zespołu dołączyli moja koleżanka z liceum Ewelina oraz... mój ojciec, którego udało mi się namówić na "poszwędanie się nocą z mapą po lesie". ;)
Już zapisy były niezłą przygodą. Ponieważ od pół roku w czwartki wieczorami nie ma mnie w domu, zapisać się musiałem za pomocą mojego telefonu komórkowego. Do tego przesunięcie zegara serwera spowodowało, że zapisałem nasz zespół jako pięćdziesiąty któryś na trasę MT... Dobrze, że w ogóle się udało. ;)
W dniu startu, dowiedzieliśmy się, że Manewry odbędą się w Rytlu, dlatego nasza gdańsko- elbląsko-malborska ekipa spotkała się w Malborku, skąd samochodem udaliśmy się w prawie dwugodzinną podróż do miejsca startu.
Pogoda tym razem dopisała. Było ciepło i bezwietrznie, a bezchmurne niebo spowodowało, że pierwsze zespoły ruszały na trasę przy całkowitej "dziennej" widoczności. Cóż, tym razem wczesne minuty startowe były sporym bonusem. My ruszaliśmy z drugiej połowy stawki, ze 129 minutą startową, o godzinie 19:54.

Poniższa część opisu przejścia trasy może być łatwiejsza, mając przed oczami zescanowaną mapę startową ze śladem GPSa i notatkami.

Gdy ruszyliśmy w trasę okazało się, że idzie się nieźle. Doszliśmy do torów kolejowych, skąd złapaliśmy prawidłową przesiekę na PN-WSCH. Pozostało nam liczyć prostopadłe przesieki idealnie oznaczone wielkimi słupkami granicznymi (nie to co w Darzlubiu ;) ) i jak po sznurku doszliśmy do PK1. Byłem mile zaskoczony, że zajęło nam to tylko trochę ponad pół godziny. Istniała szansa, na zmieszczenie się w czasie podstawowym! :)
Kłopoty jednak zaczęły się przy dojściu do PK2. Ruszyliśmy najpierw przesieką na PN-ZACH, doszliśmy do utwardzonej drogi i jakoś tak niechcący przyśpieszyliśmy tempo na tyle, że po upłynięciu zaplanowanego czasu marszu, doszliśmy za daleko (nie mając tej świadomości) i weszliśmy w złą przesiekę, po której skręciliśmy jeszcze raz na PN-WSCH, gdzie zobaczyliśmy spadek terenu, który sugerował, że byliśmy już tuż przy granicy "terytorium Indian". Zawróciliśmy więc i tym razem uważniej cofnęliśmy się po PK2.
Do PK3 dojść już było łatwo, bo połowę trasy już przeszliśmy szukając PK2. Dzięki temu, do PK3 doszliśmy już bardzo łatwo. Poszło nam na tyle dobrze, że już przy PK3 nadrobiliśmy stracony czas na poszukiwanie PK2.
Ruszając w stronę PK4, Łukasz znalazł drogę, która była tuż przy granicy "terytorium Indian", dzięki której mogliśmy pójść "lekkim skosem" w stronę PK4, unikając chodzenia "ruchem konika szachowego" dwoma przesiekami. Gdy już dotarliśmy do PK4 (w niecałe 20 minut!), okazało się, że był to dość niebezpieczny teren, blisko sporego rozlewiska wodnego... gdzie były ślady działalności bobrów w postaci poprzewracanych drzew. Znaleźliśmy jednak PK i ruszyliśmy dalej.
Do PK5 mogliśmy iść "na azymut" przez podmokły teren, lub "bezpieczną drogą" trochę bardziej "naokoło". Wybraliśmy ten "pewniejszy wariant", szczególnie teren wydawał się bardzo zdradziecki, a my byliśmy lekko przed czasem. Gdy już doszliśmy do "skrzyżowania dróg przy północnej krawędzi kółka, z którego zostało już tylko uderzyć "dokładnie na południe" i zgarnąć PK5, popełniłem błąd - zasugerowałem się latarkami, które były "dokładnie na południe" i nie licząc kroków po prostu poszedłem do tamtego miejsca, stwierdzając "na oko", że to było te "150 metrów od skrzyżowania". Jak się okazało już po marszu, latarki były o jakieś 100 metrów dalej, przy granicy zagajnika, przy którym zgarnęliśmy PSa do PK5, mijając właściwy punkt o pewnie kilkanaście metrów, nie zauważając go. :/
Ale wtedy tego nie wiedzieliśmy i zadowoleni z dobrego czasu, wciąż mieszczącego się w średniej "30 minut na PK", ruszyliśmy w stronę ogniska. Trasa była na tyle dobra, że udało nam się tam nadrobić kolejnych kilka minut, pojawiając się przy ognisku o 22:56!

Na ognisku było bardzo sympatycznie. Bezwietrzna pogoda sprawiła, że dało się nawet przy ognisku posiedzieć i w spokoju upiec kiełbaskę. Do tego ktoś grał na gitarze, wszyscy podśpiewywali... jak za "starych dawnych lat". :)

Ognisko jak zwykle rozprężyło nas na tyle, że pierwszy błąd popełniliśmy tuż po powrocie na trasę. Mieliśmy szukać "drogi na południe, tuż za terenem leśniczówki". Gdy mijaliśmy słup z tabliczkami i drogowskazami, pomyślałem (biorę winę na siebie), że to jakiś rodzaj "skansenowej tabliczki", jak w filmach lub serialach telewizyjnych typu M*A*S*H... a droga wyglądała tak, jak by wchodziła na prywatny, ogrodzony teren... dlatego szukaliśmy dalej.
Ostatecznie przeszliśmy granicą pola, dochodząc do drogi asfaltowej, przy której zorientowaliśmy się, że jesteśmy "ewidentnie za daleko". Gdy ruszyliśmy ścieżką, która "na azymut" powinna się przeciąć z prawidłową, przegapioną ścieżką, trafiliśmy na podmokły teren. Dlatego, ruszyliśmy "bezpiecznie" krawędzią rozlewiska i doszliśmy do właściwej drogi...
Idąc dalej ponownie trafiliśmy na dziwne rozwidlenie przesiek, przez chwilę ruszając "nie tą co trzeba". Na szczęście, w porę zorientowaliśmy się, że azymut się nie zgadza i po krótkiej przeprawie "na azymut" przez las, trafiliśmy z powrotem na prawidłową drogę.
Tym razem latarki na horyzoncie były przy właściwym punkcie, na początku jaru. Było to miejsce na tyle charakterystyczne, że ze sporą dozą pewności zgarnęliśmy PK7. :)
Droga do PK8 wydawała się prosta. Ruszyliśmy przesieką na PD-WSCH, mijając młodnik i kolejną prostopadłą przesiekę... I wtedy stało się coś dziwnego. Otóż, wszystkie rytlowe przesieki do tej pory były szerokie i dobrze utrzymane, niczym autostrady... a ta, w pewnym momencie po prostu... znikła! Wierząc jednak, że idziemy prawidłowo, postanowiliśmy iść dalej, dokładnie pilnując azymutu. Jak się potem okazało na tracku, szliśmy jakieś 20 metrów bardziej na południe, równolegle do przesieki... aby na nią ostatecznie wrócić. Radość nasza była tym większa, że wraz z powrotem przesieki, naszym oczom ukazał się lampion. Byliśmy jednak podejrzliwi, bo było to przecięcie przesieki z drogą, dochodzącą pod ostrym kątem a do tego nie wiedzieliśmy, czym jest dziwna linia prostopadła do naszej przesieki, składająca się z kropek i kresek (a nie, jak każda inna przesieka, tylko z przerywanych kresek). Po przejściu kilkudziesięciu metrów dalej i nie znalezieniu innego lampionu, wzięliśmy ten, mając podejrzenie, że to PS. Jakieś 200 metrów dalej znaleźliśmy jednak właściwy PK8 na skrzyżowaniu z przesieką... Nie wiem czemu tamta była oznaczona inaczej, ale nanieśliśmy ZMIANĘ i ruszyliśmy do PK9.
W przypadku PK9 poszło stosunkowo łatwo. Najpierw dalej przesieko-drogą do prostopadłego skrzyżowania z drogą przez mokradła, na których skraju zgarnęliśmy PK9.
Z PK10 już nie było tak łatwo. Bez problemu doszliśmy do "heksagonalnego skrzyżowania", czyli miejsca przecięcia się trzech dróg pod kątem 60'... wybraliśmy prawidłową z nich, tylko potem już ze znalezieniem owej przesieki nie było tak łatwo. Po 10 minutach poszukiwań, powrotów i rozważań, trafiliśmy na charakterystyczne skrzyżowanie, które uświadomiło nam, gdzie jesteśmy. Wtedy już zgarnięcie PK10 było łatwe.
Do PK11 droga była już łatwa - trzeba było tylko na dwóch rozwidleniach wybrać "prawą drogę". Tak też zrobiliśmy i doszliśmy do PK11, który był na górce, tak jak powinien.
Dalej ruszyliśmy na PD-WSCH w stronę przejazdu kolejowego. Choć na mapie droga w pewnym momencie znikała, stwierdziliśmy, że nawet jakbyśmy mieli ostatnie kilkaset metrów przejść na azymut, to raczej nie zabłądzimy - "najpierw do torów, potem do przejazdu kolejowego". Okazało się jednak, że droga wcale nie znika, tylko prowadzi nas idealnie do przejazdu!
Gdy go minęliśmy, zostało nam jeszcze 20 minut, by zmieścić się w podstawowym limicie czasu. Przez śpiący Rytel przelecieliśmy jak na skrzydłach, wpadając na linię mety o 2:40.
Wtedy jeszcze byliśmy przekonani, że mamy tylko 10pk za zmianę PK8, o zgarniętym PS przy PK5 jeszcze nie wiedzieliśmy. Podejrzewałem jednak, że skoro nam udało się przejść trasę w czasie, to nie jesteśmy jedyni. Zresztą, pogoda dopisała a teren był dość płaski (co widać po PROFILU TRASY - tylko 25 m różnicy pomiędzy najniższym i najwyższym punktem trasy). Nic dziwnego, że prawie 10 drużyn przeszło tę trasę "na czysto".

My zgarniając 35 pk zajęliśmy ostatecznie 19 miejsce. Z jednej strony, pierwszy raz udało mi się dojść w "podstawowym limicie". Z drugiej strony, trochę żałuję, bo tę trasę bez problemu dało by się przejść "na czysto".
W ubiegłym roku na Darżlubie obiecałem sobie, że dopóki nie dojdę na trasie MT w pierwszej 10tce albo nie przejdę jej "na czysto", nie będę się porywał na trudniejsze trasy. Tym razem wciąż się nie udało - widać muszę tego dokonać na jesiennym Darżlubie! ;)

Tak czy inaczej, patrząc na kolejno zajmowane miejsca - 39, 25, 19... widać progres! :)


Z tego miejsca pragnę po raz kolejny podziękować Orgom za świetnie zorganizowaną imprezę! Na NMnO SKPT znalazłem to, czego od dawna mi brakowało, czyli fajną "wspólną przestrzeń", która łączy tak różnych od siebie ludzi, dzięki podobnym zainteresowaniom i pasjom! :)

Dziękuję! :)

Pozdrawiam!
Michał Giorew, eMGieBe
Wysłany przez: Batman
« dnia: Marca 30, 2012, 15:13:54 pm »

Hej!

w imieniu kolegó i koleżanek z SKPG FIFY zapraszam na XLVII Rajd na Orientację "Pierwiosnki”


szczegóły:
http://www.fify.pg.gda.pl/
Wysłany przez: Samotny Wilk
« dnia: Marca 28, 2012, 20:37:36 pm »

1.ktoś zerwał lampion, a potem ekipa dowiesiła inny

Z tego co tam słyszało się, to jakiś autochton to zrobił. Zero zdziwienia z mojej strony, jakiś pijak jakieś zamieszanie na trasie robił, zgłoszenia na policje, zaczepki, nie wybredne teksty pod naszym adresem w sklepie, Rytel się popisał. Oby więcej nie było tam InO SKPT. Na Harpaganie komuś tam niby samochód ukradli >:(
Wysłany przez: Hubert
« dnia: Marca 28, 2012, 15:33:54 pm »

Cześć,
co to dokładnie oznacza? Był dowieszony gdy już ludzie byli na trasie?


Najpierw
Wydaje mi się, że PK1 na trasie MT to był "UL". Na wzorcówce jest "ZA".
potem
UL był punktem dowieszonym w trakcie imprezy.
UL oraz ZA były traktowane jako poprawne.

wnioskuję że tak i wynika to z tego że:
1.ktoś zerwał lampion, a potem ekipa dowiesiła inny
lub
2. Błędnie powieszono ten z kodem ZA, a potem to poprawiono zamieniając na UL

Wysłany przez: hipul
« dnia: Marca 28, 2012, 12:17:42 pm »

UL był punktem dowieszonym w trakcie imprezy.
Cześć,
co to dokładnie oznacza? Był dowieszony gdy już ludzie byli na trasie?
Wysłany przez: Paweł O
« dnia: Marca 28, 2012, 12:13:08 pm »

Dotyczy BT2: na wzorcówce brakuje jednego PS dla PK13: był dowieszony w dniu imprezy na SE od PK, na sąsiedniej formie terenu, dla Państwa, którym przyjdzie ochota obchodzić bagienko na skrzyżowaniu przecinek dołem. Imię jego było A2 bodajże.