Sprawy KoÅ‚a => Imprezy na Orientacje => Wątek zaczęty przez: Paweł O w Lutego 09, 2016, 10:23:24 am
-
Ruszamy :)
Kadra jest
Temat przewodni jest
Szko?a jest
Ekipa budowniczych jest
Las jest
Trasy w przygotowaniu
Strona itp niebawem
-
Witam
No to wypada tylko poczekać . Pierwsza InO w tym roku na którą sie wybieram. ;)
Tak na dobry poczÄ…tek ;D
Pozdrawiam
-
Ruszamy :)
Kadra jest
Temat przewodni jest
Szko?a jest
Ekipa budowniczych jest
Las jest
Trasy w przygotowaniu
Strona itp niebawem
Czyli BINGO jest.
-
No i miejsce już od razu wiadomo?
Nic tajemniczości - "Wieżyca".
-
No i miejsce już od razu wiadomo? Nic tajemniczości - "Wieżyca".
Hm... a bo to jeden Olimp w okolicy? A Jelenia Góra?
-
Tak jeden.
Wieżyca jest najwyższym szczytem woj. pomorskiego.
A jak Olimp, to wiadomo. Po za tym impry SKPT
w większości odbywają się w obrębie naszego woj.
-
Tak jeden. Wieżyca jest najwyższym szczytem woj. pomorskiego.
A jak Olimp, to wiadomo. Po za tym impry SKPT w większości odbywają się w obrębie naszego woj.
Aha. A Jelenia Góra to niby nie jest szczytem w woj. pomorskim? Kilka InO miało tam już swoje PK... nie jest najwyższy w ogóle u nas, ale dość wysoki i z "widokiem". Patrz na czerwonym szlaku koło L. Paraszynek na tej mapie: http://www.dawrzeszcz.gda.pl/wp-content/uploads/2014/06/MAPA_D_RAJD_174.jpg (http://www.dawrzeszcz.gda.pl/wp-content/uploads/2014/06/MAPA_D_RAJD_174.jpg)
-
Up.
A znam tą jelenią góre . Byl tam niedaleko start 30 tułacza do luzina.
Szkoła w pobliżu Rozłazino
Poprawcie weryfikacje
Weryfikacja:
sto dziesi?? przez dziesi??, s?ownie i ma?ymi literami:
trzeba odpowiedziec jedena?cie
-
Na FB było coś takiego. To tak na poważnie czy żart jakiś?
https://www.facebook.com/photo.php?fbid=1054235687981642&set=pcb.967219923347136&type=3&theater
KtoÅ› coÅ› wie?
-
Na FB było coś takiego. To tak na poważnie czy żart jakiś?
https://www.facebook.com/photo.php?fbid=1054235687981642&set=pcb.967219923347136&type=3&theater
KtoÅ› coÅ› wie?
To niestety nie żart. Dostali tego emaila organizatorzy iluś tam imprez na orientację (sportowych i turystycznych).
-
Szukam towarzysza/kę, do zespołu, na start w Manewrach. Preferowany wiek i trasa: 40+, scorelauf ,,Sco''.
Arkadiusz rocznik 66.
-
Pojawiło się info o transporcie Organizatora za piątaka. W związku z tym na moje odpadają wieżyckie Himalaje - transport nie byłby potrzebny, a jeśli nawet, to droższe bilety by były.
Co zatem jest słabo skomunikowane publicznie, ale niedaleko 3City? Stawiam na N.D.Wejherowski i jedno z ognisk w Piekiełku
-
Pojawiło się info o transporcie Organizatora za piątaka. W związku z tym na moje odpadają wieżyckie Himalaje - transport nie byłby potrzebny, a jeśli nawet, to droższe bilety by były. Co zatem jest słabo skomunikowane publicznie, ale niedaleko 3City? Stawiam na N.D.Wejherowski i jedno z ognisk w Piekiełku
Wnioski słuszne. J. stawia na Szemud.
-
Hej
Znajomy widział osoby kręcone sie z mapami w lasach w okolicach Lęborka. No ale sadzę,że to raczej przygotowania do Tułacza ;D
-
Gdzie można znaleźć informacje o której jest minuta "0", lub prosił bym o podanie takowej. dziękuję :)
-
Gdzie można znaleźć informacje o której jest minuta "0", lub prosił bym o podanie takowej. dziękuję :)
Jest na stronie głównej: http://www.skpt.gdansk.pl/manewry/2016/
Godz. 18:15
(edit - przesunęli o kwadrans)
-
Gdzie można znaleźć informacje o której jest minuta "0", lub prosił bym o podanie takowej. dziękuję :)
Przecież jest na stronie głównej, w newsie o minutach startowych...
Biorąc pod uwagę start imprezy -- czeka nas dłuższa podróż.
-
Biorąc pod uwagę start imprezy -- czeka nas dłuższa podróż.
Masz na myśli godzinę 0 czy godzinę podania miejsca imprezy?
Startowa godzina to nie tylko funkcja odległości od Gdańska, to też zależy od godziny zachodu słońca. Właściwie nie przypominam sobie aby odległość o tym decydowała.
W najbliższą sobotę zachód słońca jest o 17:44. Dla porównania - zachód słońca w okolicach pierwszego weekendu grudnia czyli na NMnO Darżlub to godzina około 15:30.
Czy daleko czy blisko mówi raczej godzina podania informacji gdzie jest impreza.
-
Witam
Bedzie ktos jechał przez Godętowo i byłby w stanie wziac jedną osobe do Cewic. Musze byc na 18.45 w bazie
To główna trasa 6 do Leborka - Bozepole Wielistowo Godetowo Mosty Lebork
Prosze pisac na 535184dwadwa1
Jak nik sie nie odezwie jade autobusem.
Podro
-
Gdzie tam może byc Olimp?
-
Składając pokłony Bogom Olimpu, śpieszę napisać, jak było na Z. Punkt 1 miał pognębić wstępnie śmiertelników i spełnił z nawiązką taką rolę. osoby o słabszej kondycji psychicznej wobec nierealnej drożni właściwie mogłyby zawrócić do bazy. Tu na wstępie tracąc ok. 20 minut wzięliśmy świadomie stowarzysza, bowiem nie znaleźliśmy niczego z czego umielibyśmy się skutecznie znawigować wobec różnic miedzy rzeczywistością a tym, co na mapie :). Jednak nie zrażeni tym potknięciem napieramy dalej na 2. Nici Ariadny nie było :). 2 wzięte od przepustu na torach, udało się wyjść idealnie na punkt nawet bez kompasu, ale co innego widzieć punkt, a co innego go spisać. Przeprawa przez rzekę w obie strony i kolejne minus pięć minut. 3 to lepsza zabawa. Idąc torami mijamy przecinkę (której nie ma na mapie) i wbijami się w drogę dalej, która do tej przecinki dochodzi. Z miejsca przecięcia (odmierzamy z hipotetycznego skrzyżowania) idziemy przecinką, której nie ma na mapie i na wschód bierzemy punkt, niezła zabawa nawigacyjna. Brawo dla Boga Budowniczego! 4 drogą i torami, trochę dookoła, ale świadomie, kto poszedł na azymut zarobił kilka minut. Na północ, przecinamy po skosie tory i do drogi, przez obszar zamazany na mapie i drogą przed przepustem na południe. Po 178 parokrokach, tniemy przez pole po prawej do przepustu, punkt stoi tam, gdzie ma stać. Jest też mapa punktu 6. Malujemy go mapach i chodu. Drogą na południe. Sądzimy, że będzie tam jakiś domek, budka, ale śladu nawet. Nawigujemy niepewnie z wcięcia doliny. Tam, gdzie powinien być według nas punkt niczego nie znajdujemy, ale za to dwa inne stoją w podobnej odległości. Trochę ruletka, decydujemy się na ten wyżej na górce (nie powinien stać na górce), ale o lepszym azymucie. Na punkcie trochę nas obróciło i przez to idziemy drogą dookoła, ale za to po mniejszych przewyższeniach. W okolicy punktu zdaję się na moją wiedzę o rzekach i sposobach budowy tam przez bobry i przeprawiam nas poniżej rozlewiska. Potem po brzegu i punkt stoi idealnie. Przed ogniskiem sił trochę brak, stąd snuję się powoli. Na ognisku po ostatniej imprezie lekka paranoja, czy aby punkt przy samym ognisku nie jest stowarzyszony, ale tym razem wygląda na dobry. Spotykamy Artemidy w Arkadii, Michała, Wielkiego Gonzo, Statlera i Waldorfa, jemy kiełbę jest bajkowo. Na 9 drogą i w lewo na rzeźbę, nie jest łatwo, ale punkt znajdujemy. 10 wcale nie łatwiejsze z przecięcia wąwozu z drogą na azymut. 11 super punkt na skrzyżowaniu kanałów z podstępnym stowarzyszem wcześniej, trzeba było dokładnie liczyć. 12 przez zasłonięty obszar, drogą na południe i przez młodnik na wlot wąwozu, punkt "leży" na drzewie, znów majstersztyk Budowniczego w wyborze terenu! 13 dookoła góry, przez rzeką, pole, na wlot drogi, której nie ma na mapie, do góry na wielkie pole, po granicy kultur i potem dołek, górka, dołek, górka i bierzemy punkt (jak się okazuje stowarzysz), aż muszą to sprawdzić, bo nawigowaliśmy bardzo dokładnie na azymut. Potem do jeziora, przepustu, dalej drogą, przez pole na początek LOPki. Zgarniamy punkty, trafia się 1 stowarzysz, musieliśmy źle odliczyć od rzeczki, świetnie ustawione punkty! 14 drogą i wzdłuż rzeki, jest stowarzysz, ale nie dajemy się zmylić i bierzemy dobry punkt. Do 15 biegniemy na południ i drogą. Potem w prawo mniejszą dróżką, wąwozem i szukamy punktu powyżej skarpy. Niestety mamy na to tylko 4 minuty do końca limitu spoźnień i z bólem serca musimy odpuścić, bo się nie opłaca. Jesteśmy pewni, że byliśmy gdzie trzeba, ale schował się w krzakach. Trochę żal, bo może bylibyśmy dzięki temu na podium, bo trasa była wymagająca, no ale tak bywa. Potem szybkim krokiem do bazy i parę minut przez zakładanym czasem oddajemy kartę. Podziękowania za świetnie skonstruowaną trasę, która ani przez moment nie nudziła i nie miała trywialnych przejść. Było dużo ulubionego bobrowania po bagnach i wodzie, super! Dziękujemy Bogom za taką ucztę. Trasa może ciutkę za wymagająca czasowo (2-3%), ale musimy poprawić kondycję!
-
http://goo.gl/er6P0E komedio-dramat z trasy BT :)
-
WItam
Dobrze zorganizowana InO
Byłem na T1 kilka PS sie załapało ;/ Mapa trasznie nieaktualna niby przekształcona 1:50000
dało sie strasznie pogubić. Zobaczyłem track z BT i to dopiero masakra z kawałkiem mapy historycznej. Patrze na wyniki i są osoby któe przeszły ja prawie na czysto Nie wiem jak Oni to robią ;/
No nic może kiedyś im dorównam
Dzięki za super impreze teraz przygotowania do Tułacza ;)
Ps wie ktoś co z zmianami które ma wprowadzic nadlesnictwo gdansk Niby zakaz imprez nocnych i zakaz InO w dniach od 15 marca do 30 kwietnia Przejdzie to?
-
Widzę ze wstępnych wyników, że nikt nie przeszedł na trasie Z LOP prawidłowo. Czy można prosić o opublikowanie kodów prawidłowych punktów? Sprawa jest ciekawa. My szliśmy od południa na północ, ale mieliśmy jeszcze przed przepustem 6 punktów wziętych, co było o tyle bez sensu, że LOPka ciągnęła się za przepust. Odpuściliśmy wnikliwą analizę z braku czasu, ale nie wiem, który punkt wzięliśmy jako stowarzyszony (dokładnie 1), bowiem nawigowaliśmy bardzo starannie. Istnieje teoria, że nr 3 licząc od południa, ale wisiał na krzaku nad samą wodą.
-
Zazwyczaj chodzimy na Zetkę, ale tym razem postanowiliśmy skorzystać z okazji, że jest i zobaczyć jak wygląda trasa przygodowa. Co prawda Kuba mocno chciał pójść tradycyjnie, ale Magda go przekonała, że czasami trzeba coś zmienić w życiu, żeby było ciekawiej…
Pierwsze zaskoczenie na starcie – mapa jest wydrukowana/wypalona na drewnianej sklejce. Startujemy z drewnianą mapą! Co więcej, na trasie okazuje się, że nie dość, że mapa jest bardzo czytelna, to jeszcze świetnie służy jako podkładka do pisania. Jedynie ze składaniem jest mały problem…
Do mapy dostajemy jeszcze kubek magicznego eliksiru i ruszamy. Mamy go donieść gdzieś, gdzie dowiemy się na trasie. Ma być pełny. Na PK1 proste zadanie matematyczne. Jesteśmy jeszcze przytomni, przeliczamy dziwne jednostki monetarne, wpisujemy rozwiązanie i idziemy dalej. Na PK2 musimy poprosić Pytię o wróżbę. Pytia siedzi w wyznaczonym miejscu, ale – kolejne zaskoczenie – Pytia ma brodę. Jakoś inaczej ją sobie wyobrażaliśmy… Według informacji, odczytanych z wróżby i przeliczonych przez nas, udajemy się 750 metrów na południowy wschód, gdzie znajdujemy równie brodatą nimfę. Dziwną urodę miały te Greczynki… Nimfa informuje nas, że punkt którego szukamy jest gdzieś blisko w okolicy (tu machnięcie ręką). Dajemy się nabrać jak naiwne dzieci i rozchodzimy się po okolicznych krzakach – ale zaraz okazuje się że punkt jest wewnątrz studni, na której siedzi nimfa… Przecinkami docieramy na PK4, gdzie dowiadujemy się jak przywitać się z boginią Hekate. Niestety, po powrocie do bazy nigdzie jej nie znaleźliśmy.
PK5 to Olimpiada na której trzeba rzucić dyskiem. Jakim dyskiem? Twardym dyskiem! Rzucamy nim na 3 parokroki, bo na więcej nie pozwala linka, do której jest przywiązany. A następnie ruszamy azymutem na bliski – podejrzanie bliski! – punkt szósty.
Na PK6 staje się jasne, dlaczego jest on postawiony tak blisko. Zamiast lampionu znajdujemy na drzewie instrukcję. Musimy odnaleźć ruiny starożytnego miasta oddalone o staj lub dwa. Żmudnie przeliczamy to na metry. Gubimy Stasia, znajdujemy ruiny, przerysowujemy pracowicie freski i zdobienia z ruin, znajdujemy Stasia, ruszamy dalej.
Prostą drogą docieramy do jeziorka, przy którym jest PK7. I kiedy jesteśmy już 3 metry od punktu okazuje się, że to, co Magda wzięła za podmokły teren, to regularne bagno. Magda wpada po uda i zapada się dalej, trzeba ją szybko wyciągać. Docieramy do lampionu okrężną drogą, a zaraz po nas dochodzą kolejne drużyny. Ostrzegamy pierwszą, żeby nie szła przez bagno do punktu. Drugiej już nie zdążyliśmy ostrzec i kolejna osoba zapadła się po pas…
Na PK8 kolejna niespodzianka. Zamiast lampionu znajdujemy dwa, przywiÄ…zany do drzewa sznurek oraz instrukcjÄ™ mówiÄ…cÄ…, że aby dotrzeć do wÅ‚aÅ›ciwego punktu, musimy przemierzyć po sznurku labirynt Ariadny, zbierajÄ…c po drodze futro Minotaura. Jedna z osób na punkcie mówi „moi już 5 minut tam temu poszli i jeszcze nie wrócili…â€. Brzmi niepokojÄ…co – ale ruszamy. IdÄ…c po sznurku zaraz okazuje siÄ™, że musimy przedzierać siÄ™ przez zaroÅ›la, rozplÄ…tywać skrzyżowania z innymi linkami, aż wreszcie docieramy do cieku, przez który trzeba siÄ™ przeprawić. Co nie jest wcale banalne – ciek ma jakiÅ› metr szerokoÅ›ci, bardzo grzÄ…skie brzegi i bagniste dno – nie da siÄ™ podeprzeć tyczkÄ… przy przeskakiwaniu (po zagÅ‚Ä™bieniu w szlamie dwóch metrowych podpórek rezygnujemy z tej metody). Kiedy już przedostajemy siÄ™ na drugÄ… stronÄ™, okazuje siÄ™ że sznurek wraca z powrotem… Wykorzystujemy prosty patent – Kuba idzie z jednej strony rzeczki, a my równolegle z drugiej. Wreszcie po 10-15 minutach walki z krzakami, wodÄ… i plÄ…taninÄ… sznurków docieramy z powrotem do drzewa z lampionem.
Na PK9 totalna załamka. Okazuje się, że Kuba zgubił gdzieś po drodze naszą kartę do wpisywania rozwiązań zadań – wszystkie nasze wypracowane w pocie czoła rozwiązania oraz pieczołowicie zapisywane koligacje rodzinne greckich bogów poszły się czesać… Postanawiamy iść dalej i spisywać kolejne zadania na odwrocie mapy. Ale nie da się ukryć, że morale drużyny mocno w tym momencie spadło. Naszego nastroju nie poprawia zadanie z punktu, polegające na liczeniu kartonowych ptaków – są one na tak dużym i podejrzanie wilgotno wyglądającym terenie, że trudno jest powiedzieć, czy znaleźliśmy je wszystkie.
Bez większych trudności odnajdujemy punkt 10 (dopasowywanie polskich tekstów i ich greckich odpowiedników jest niezłą zagadką), 11 (dopasowywanie greckich filozofów do miejscowości z których pochodzą – skąd jest Zenon?) oraz 12, który jest umiejscowiony na przedwojennym, zapuszczonym cmentarzu. Docieramy na niego dokładnie o północy…
Wreszcie, to co lubimy najbardziej, czyli ognisko, stopczas i kiełbaska… Delektujemy się kiełbaską, a Magda delektuje się ciepłem ogniska, które pomaga wysuszyć jej zamoczone w bagnie spodnie. Na koniec przeprowadzamy sztuczne oddychanie Małej Ani, za co otrzymujemy obola.
PK14 jest na szczycie wzgórza. Na punkcie czeka na nas zadanie, które podobało nam się najmniej. Polegało ono na ułożeniu w odpowiedniej kolejności fragmentów opowieści o pracach Herkulesa. Niestety ujawniły się nasze braki w znajomości tego mitu oraz trudności z logicznym myśleniem o drugiej trzydzieści w nocy. Niestety nie zadziałało też najlepiej czytanie przez kilka drużyn jednocześnie długiej opowieści przybitej do drzewa, akurat na tyle chudego, że stojąc z boku widziało się tylko początki lub końce linijek teksu – zależnie od strony, z której próbowało się czytać.
PK15 odnaleziony bez większych trudności (sudoku do rozwiązania), następnie azymut do PK16 umiejscowiony na skrzyżowaniu cieków wodnych. Tym razem udaje się przejść przez tereny podmokłe oraz ciek bez zamoczenia… Ponieważ mamy mało czasu i nie widzimy żadnego sensownego dojścia do PK17, to decydujemy o pomięciu tego punktu i pójściu na PK18, który jest na szczycie skarpy nad torami (drzewo genealogiczne bogów greckich – gdybyśmy tak mieli nasze pracowicie robione notatki…).
Idąc z PK18 torami na południe widzimy, że zostało nam trochę czasu – i decydujemy się jednak na poszukanie PK17. Trafiamy tam na najbardziej pojechane zadanie ze wszystkich. Okazuje się, że lampion spłynął ciekiem wodnym razem z eksponatami ze stajni Augiasza. Przeczesujemy ciek wodny w obie strony. Z jednej nic nie ma. Z drugiej znajdujemy kolejny dysk. Powieszony na drzewie. Seagate. 500 GB. Idziemy dalej. W nadziei, że gdzieś wreszcie znajdziemy punkt utrzymują nas kolejne przedmioty, które co kilkadziesiąt metrów wyłaniają się w świetle czołówek. Gumowe kaczuszki. Damska torebka. Trampki na drzewie. Metrowej długości rakieta. Rakieta? Budowniczy przytargali do lasu rakietę??? Szacunek! Dalej portret Kim-Ir-Sena, z gustownymi kokardkami w rogach. I lampion.
Mamy komplet PK, szybki marsz do szkoły i prośba do przyjmujących naszą kartę, żeby zaakceptowali nam odpowiedzi na zadania z odwrotu drewnianej mapy zamiast z karty zadaniowej.
Bez rozwiązań połowy zadań spodziewamy się żenującego wyniku, więc nawet nie przychodzi nam do głowy odtwarzanie tych zgubionych. Jednak z wyników wstępnych okazuje się, że komplet dobrych PK daje nam piąte miejsce. Gdybyśmy mieli zadania, to byłaby szansa powalczyć o pierwsze… Plan na następną imprezę jest prosty – zapisujemy się na trasę przygodową (oby była!) i postaramy się tym razem nic nie zgubić.
Była to jedna z naszych najbardziej odjechanych nocy w lesie. Super trasa! Dziękujemy pięknie i kłaniamy się nisko.
-
Pytia siedzi w wyznaczonym miejscu, ale – kolejne zaskoczenie – Pytia ma brodę. Jakoś inaczej ją sobie wyobrażaliśmy… Według informacji, odczytanych z wróżby i przeliczonych przez nas, udajemy się 750 metrów na południowy wschód, gdzie znajdujemy równie brodatą nimfę. Dziwną urodę miały te Greczynki… Nimfa informuje nas, że punkt którego szukamy jest gdzieś blisko w okolicy (tu machnięcie ręką). Dajemy się nabrać jak naiwne dzieci i rozchodzimy się po okolicznych krzakach – ale zaraz okazuje się że punkt jest wewnątrz studni, na której siedzi nimfa… Przecinkami docieramy na PK4, gdzie dowiadujemy się jak przywitać się z boginią Hekate. Niestety, po powrocie do bazy nigdzie jej nie znaleźliśmy.
Szkoda ale dla mnie i innemu zespolowi nie dane bylo zobaczyc ani brody Pytii ani tym bardziej nimfy. Troche tego zaluje poniewaz pod mostem gdy przybylem na PK2 nie zastalem nikogo kto przypominalby opisana przez Stasia Pytie. Gdy ja szukalem pojawil sie inny zespol, ktory postanowil szukac Pytii pod innymi mostami ale takze nie znalazl. Mowili ze gdy byli pierwszy raz na PK2 to znalezli krzeselko z lampka i "polewali" ja swiecacym napojem Bogow ale nic nie "uslyszeli ani zobaczyli" i pomysleli ze to nie ten most. Ja natomiast szukalem Pytii patykiem w piasku, w lisciach i smieciach (jak to pod mostami bywa...). Postanowilismy isc dalej bo pozno juz bylo... Oczywiscie w dalszym ciagu targalismy ten napoj Bogow. Na PK4 moj pies postanowil mi pomoc i wypil ten napoj gdy chcialem miec wolna reke aby przerysowac podobizne bogini z ktora mialem rozmawiac na mecie. Od tamtej pory widzialem mojego psa z daleka bez szukania latarka.
A tak powaznie: proponuje aby nastepnym razem organizatorzy przygotowali na karcie startowej miejsce do oderwania na trasie aby Orgi wiedzieli ze dany zespol juz byl na punkcie. Pozdrawiam - Karol
-
O trasie "Z" trochÄ™ w odpowiedzi na post uzytkownika "Gonsuh":
Pierwsza rzecz, o której wiedziałem już przed wyjazdem: mapy w tym rejonie są po prostu podłe. Niezykle ciężko jest otrzymać kontrolę ale z drugiej strony ciężko ustawić ciekawe punkty. I tak faktycznie było. W związku z tym niektóre fragmenty były wręcz banalne (np. PK1, PK3, PK4, PK10) a inne po prostu nie do wejścia w żaden konkretny sposób (np. PK2, PK13).
Druga sprawa, że wybranie odpowiedniego wariantu to byÅ‚a loteria. Jak poszÅ‚o siÄ™ "od dobrej strony" to punkty byÅ‚y po prostu dziecinnie Å‚atwe a już nadejÅ›cie z innych miejsc mogÅ‚o być wrÄ™cz niewykonalne. StÄ…d percepcja ich trudnoÅ›ci mogÅ‚a być kraÅ„cowo różna. Gonsuh narzeka na PK1 - podczas przy nadejÅ›ciu drogÄ… od wschodu wszystko graÅ‚o doskonale a jak już potwierdziliÅ›my PK1 to siÄ™ zaczÄ…Å‚em zastanawiać czy przypadkiem budowniczemu siÄ™ coÅ› nie pomyliÅ‚o i nie ustawiÅ‚ trasy Åatwej zamiast Zaawansowanej. Na szczęście PK2 wyprowadziÅ‚o mnie z bÅ‚Ä™du! :) Podobnie PK3 - przy najÅ›ciu od północy byÅ‚ to zupeÅ‚nie banalny punkt na liczenie parokroków. Nota bene - PK3 staÅ‚ źle: z odlegÅ‚oÅ›ci wynikaÅ‚oby, że powinien stać dokÅ‚adnie pomiÄ™dzy dwoma punktami, które znaleźliÅ›my (poÅ‚udniowy na maÅ‚ym nosku i północny na brzegu porÄ™by), ale ponieważ zaliczono nam ten punkt to już wÅ‚osa na czworo nie dzielÄ™.
Trzecia rzecz: budowniczy puścił nas przez wiele bagien, których do tej pory starałem się raczej unikać. Ale chyba przywyknę, te zawody były pod tym względem przełomowe - przyniosłem w spodniach kilogram mułu i przeżyłem! Do tego sporo było chodzenia poza drogami. Albo drogami, które były "teoretycznymi drogami" w związku z czym ten marsz był dość ciężki fizycznie. Mieliśmy 85 minut powyżej limitu ale na tle innych zespołów nie wyróżnialiśmy się jakoś specjalnie. Raczej była to "solidna średnia".
I ostatnia uwaga w związku z pytaniem Gonsuh-a: LOP zaraz po wejściu do lasu nie biegła po rowie tylko jakoś na północ od niego. Widziałem to w czasie marszu ale, na Zeusa, kompletnie nie wiem po czym ta LOP-ka biegła! Dlatego dwa pierwsze punkty zaraz po wejściu do lasu były stowarzyszone. Jest to dla mnie zagadka po czym w zasadzie ta LOP biegła na tym fragmencie. Czyżby dołem skarpy? Albo była tam pozostałość po starym przebiegu rowu? Przecież LOP powinna biec po jakimś obiekcie liniowym.
Chyba udam siÄ™ do Pytii...
-
Pierwsza rzecz, o której wiedziałem już przed wyjazdem: mapy w tym rejonie są po prostu podłe.
Chyba nie do końca. Drewniana mapa dla przygodowej była bardzo dobra i czytelna - co prawda brakowało na niej kilku dróg, ale to norma w przypadku map z lat 70-tych.
Natomiast na mecie spojrzeliśmy szybko na pożyczoną mapę zetki i wyglądała ona na powiększoną 50-tkę - drożnia i poziomice były dużo mniej dokładne. Zastanawiam się czy zastosowanie mniej dokładnej mapy było świadomym manewrem budowniczego. Jeżeli tak, to nie rozumiem tej metody utrudniania trasy...
-
Zastanawiam się czy zastosowanie mniej dokładnej mapy było świadomym manewrem budowniczego. Jeżeli tak, to nie rozumiem tej metody utrudniania trasy...
W rejonie Lęborka albo nie ma "zwykłych" map 1:25000 albo z jakiegoś powodu są trudno dostępne. Jak się zajrzy na Geoportal to mniej więcej 3 kilometry na wschód od Cewic kończy się "normalna" dwudziestkapiątka i zaczyna się taka, która jest oparta na powiększeniu rzeźby terenu jakichś niemieckich pięćdziesiątek. I tak się ciągnie za zachód aż za Darłowo.
Czemu - nie wiem.
-
Może Ktoś Wrzucić zdjęcie Tej drewnianej mapy?
Widziałem, nawet miałem przez chwilę w rękach
(na mecie)
Ale nie zrobiłem sobie zdjęcia...
please :-)
-
... wyglądała ona na powiększoną 50-tkę - drożnia i poziomice były dużo mniej dokładne.
bardzo dobra uwaga - to jest właśnie powiększona 50-tka. Ja byłem na BT i co się naklęliśmy na tak rzadkie poziomice to nasze...
W rejonie Lęborka albo nie ma "zwykłych" map 1:25000 albo z jakiegoś powodu są trudno dostępne.
mapy są, ale jak zauważyłeś - trudno dostępne. Jeżeli komuś spodobał się teren i miałby ochotę pochodzić na dobrych, kolorowych mapach 1:25 tys w tej okolicy - trzeba się wybrać na najbliższego Wiosennego Tułacza - http://www.tulacz.almanak.pl/, bo tam będą właśnie dobre 25-tki tego terenu.
-
Szkoda ale dla mnie i innemu zespolowi nie dane bylo zobaczyc ani brody Pytii ani tym bardziej nimfy. Troche tego zaluje poniewaz pod mostem gdy przybylem na PK2 nie zastalem nikogo kto przypominalby opisana przez Stasia Pytie. Gdy ja szukalem pojawil sie inny zespol, ktory postanowil szukac Pytii pod innymi mostami ale takze nie znalazl. Mowili ze gdy byli pierwszy raz na PK2 to znalezli krzeselko z lampka i "polewali" ja swiecacym napojem Bogow ale nic nie "uslyszeli ani zobaczyli" i pomysleli ze to nie ten most. Ja natomiast szukalem Pytii patykiem w piasku, w lisciach i smieciach (jak to pod mostami bywa...). Postanowilismy isc dalej bo pozno juz bylo... Oczywiscie w dalszym ciagu targalismy ten napoj Bogow. Na PK4 moj pies postanowil mi pomoc i wypil ten napoj gdy chcialem miec wolna reke aby przerysowac podobizne bogini z ktora mialem rozmawiac na mecie. Od tamtej pory widzialem mojego psa z daleka bez szukania latarka.
A tak powaznie: proponuje aby nastepnym razem organizatorzy przygotowali na karcie startowej miejsce do oderwania na trasie aby Orgi wiedzieli ze dany zespol juz byl na punkcie. Pozdrawiam - Karol
Za nieobecność Pytii dla 2 zespołów przepraszamy - do weryfikacji zespołów, które już przeszły, była kartka z listą minut startowych, z której trzeba się było wykreślić. Niestety niektóre zespoły wykreśliły się przez folię (czasem przesuniętą), a później poprawiły w środku albo nie. Po 20 minutach odczekania po ostatnim zespole, założeniu, że to łatwy, początkowy punkt i sprawdzeniu, które zespoły nie pojawiły się na starcie, wyszło, że to już wszyscy, więc Pytia się zwinęła wraz z nimfą.
Jak zespół znalazł taborecik pod wiaduktem, to był czas, kiedy Pytia poszła po nimfę, później taborecik został zabrany ;)
Dobry pomysł, żeby zastosować np. karteczki do odrywania - może byłoby to bardziej czytelne, ale chyba nie ma metody idealnej.
-
Dzień dobry.
Mapa trasy przygodowej była takiej jakości ponieważ była całkowicie przerysowywana z podkładów używanych na innych mapach. Dodatkowo kilka szczegółów zostało dodanych aby była bardziej zgodna z rzeczywistością i czytelna. Jeżeli ktoś z Państwa jest zainteresowany pamiątką istnieje możliwość zakupienia map na pamiątkę (dorobię je na zamówienie) cena 40zł/szt. Jedną sztukę będzie można zdobyć odpowiadając na pytanie, które pojawi się jutro o 12:00.
Serdecznie pozdrawiam Paweł.
P.S. @stasio przepraszam, że moja broda nie spełniła Pana wymagań estetycznych ;D
-
@stasio - Zenon był z Elei :) Dziękujemy za pochwały :)
-
W rejonie Lęborka albo nie ma "zwykłych" map 1:25000 albo z jakiegoś powodu są trudno dostępne. Jak się zajrzy na Geoportal to mniej więcej 3 kilometry na wschód od Cewic kończy się "normalna" dwudziestkapiątka i zaczyna się taka, która jest oparta na powiększeniu rzeźby terenu jakichś niemieckich pięćdziesiątek. I tak się ciągnie za zachód aż za Darłowo.
Czemu - nie wiem.
Na Geoportalu są 2 rodzaje mapy dla tego rejonu: "czarno-biała", z dość ostrymi poziomicam, ale z lasami zaznaczonymi kółeczkami, oraz kolorowa, gdzie poziomice są nieco mniej ostre, ale lasy są pięknie zaznaczone. Mapa chyba bardziej czytelna. Wydaje mi się, że któraś z tras miała mapy wydrukowane właśnie na tym kolorowym podkładzie.
I jeśli do czegoś bym się przyczepił (na trasie Z), to właśnie do jakości mapy, w tym do naniesionych poprawek przy punktach.
-
Z bardzo nam się podobała i wcale nie było za trudno, jak na trasę Z. Faktycznie 1 nie nachodziliśmy od wschodu, ale od południa i południowego zachodu :). Niedokładność mapy uważam za atrakcję. To, że były bardzo inteligentne modyfikacje przy punktach też bardzo nam się podobało, wręcz dodawało smaczku. Woda i bobrowanie było rewelacyjne, poproszę o więcej takich klimatów, ostatecznie życie narodziło się z wody, a Odyseusz pływał, a nie chaszczował :). Jak już będzie wiadomo, które punkty na LOP były prawidłowe, to wtedy będzie można sprawę wyjaśnić. Co do 13, to jest taki kłopot, że niezależnie nawigowaliśmy na azymut + rzeźba (każde w inny sposób) i wyszło nam z dokładnością do 3 parokroków na punkcie to, co zapisaliśmy, a okazuje się że wzięliśmy stowarzysza. Aż nie mogę się doczekać wzorcówki. Co do 2, to od przepustu wprost na zakole rzeczki, było tylko jedno w okolicy. Trasa zbytnio nie wybaczała błędów, co więcej pozornie dobre dojście na punkt na mapie zazwyczaj okazywało się właśnie tym, które nie jest najlepsze z innych powodów (na przykład dlatego, że kanalik prowadzący do punktu jest zalanym przez bobry jeziorkiem albo szybki azymut akurat prowadzi przez duże pole jeżyn). No i ulubione buczki, szczególnie na skarpach wąwozów. Jeszcze raz ukłony dla Boga Budowniczego!
-
Åšlad trasy TK
http://3drerun.worldofo.com/2d/index.php?idmult%5B%5D=-334289&idmult%5B%5D=-334290&idmult%5B%5D=-334519
-
SÅ‚ynna drewniana mapa z VI w p.n.e. wyglÄ…da tak:
(http://www.magdalenamatczak.pl/files/mapa.jpg)
-
Widzę ze wstępnych wyników, że nikt nie przeszedł na trasie Z LOP prawidłowo. Czy można prosić o opublikowanie kodów prawidłowych punktów? Sprawa jest ciekawa. My szliśmy od południa na północ, ale mieliśmy jeszcze przed przepustem 6 punktów wziętych, co było o tyle bez sensu, że LOPka ciągnęła się za przepust. Odpuściliśmy wnikliwą analizę z braku czasu, ale nie wiem, który punkt wzięliśmy jako stowarzyszony (dokładnie 1), bowiem nawigowaliśmy bardzo starannie. Istnieje teoria, że nr 3 licząc od południa, ale wisiał na krzaku nad samą wodą.
Szukam w szpargałach ściągi z kodami lampionów z LOPki, ale w ferworze sprzątania pokoju sędziowskiego ktoś musiał zgarnąć... pozwól więc, że odpowiem "z pamięci":
od południa (czyli zgodnie z wariantem optymalnym przejścia LOP pomiędzy PK13-PK14)
PK1 poczÄ…tek LOP, ciek zanika w trzcinach na rozlewisku. lampion na wschodnim brzegu
PK2 na krzaku (jeszcze na polu), lampion na zachodnim brzegu, przy mini bajorku nieudolnie udajÄ…cym poczÄ…tek LOP
PS1, na drzewku na nad kanałem. W tym miejscu na mapie są dwie skarpy: jedna naturalna (rysowana jaśniejszym kolorem) w której płynie ciek, druga sztuczna (rysowana na ciemno) na tym odcinku wzdłuż cieku jest droga, która dochodzi do zakrętu cieku i "wbija się" w niego. Droga jest dość wyraźna
Na mapce/powiększeniu LOPki 1:5000 niby widać że LOPka schodzi z cieku, wraca na ciek w okolicy przepustu/polnej drogi
Odległość osi cieku do osi drogi 9m, odległość lampionu od koleiny drogi ponad 7m
Za ten punkt sędzia główny pogroził mi palcem. Mam tak więcej nie robić :P
PS2 na zachodnim brzegu (w tym miejscu głębokiego kanału cieku)
PK3 na wschodnim brzegu, była okazja przytulić się do drzewa
PS3 na zakręcie cieku, po wschodniej stronie, ciek się rozlał i zbliżył do nasypu
PK4 na ostrym zakręcie cieku (ciek ma inny przebieg niż na mapie - LOPka go prawidłowo odwzorowuje), zachodnia strona
PS4 w pobliży PK4 na skarpie, tez zachodnia strona (tu miała być pewna sztuczka, ale ostatecznie z niej zrezygnowałem)
Jesteśmy na ostatniej prostej przed przepustem/nasypem kolejowym
PS5 na zachodnim brzegu
PK5 na pniaku w cieku
PS6 na nasypie na prawo ponad 8m od osi cieku, czyli nie na LOPce
PK6 na cieku... ale trzeba było się po niego schylić (dosłownie) i wleźć do ciemnej dziury przepustu.
Wtargałem tam 12 kamlotów i 2 podkłady kolejowy pod nogi w miejscu gdzie wisiał lampion, głazy ułożyłem ładnie/naprzemiennie, co by pod nogi pasowało żeby nikt mi nie zarzucił, że chcę potopić uczestników
(i tak mi zarzucili...)
Dojście do lampionu po kamieniach od południa. Później trzeba było wrócić tą samą drogą, albo podjąć męską decyzję o myciu butów.
Przekombinowałem. Ludzie albo mieli komplet teoretycznie 6 PK z LOPki, albo brali "co jest" żeby zamknąć szybko LOPkę i pędzić na następne punkty, żeby się zmieścić w limicie.
W waszym przypadku byłoby tak:
Wchodzicie do przepustu - jest ewidentny PK, czyli któryś po drodze był PSem, (tylko który, skoro PSy po drodze też były ewidentne ;) )
wracacie celem weryfikacji->tracicie cenny czas
o trasie jako takiej, limicie i moich błędach napiszę w osobnym poście.
-
Dziękuję pięknie. Z opisu wnioskuję, że udało nas się złapać na PS1 - ten na krzaku. Nie potrafiliśmy zweryfikować w tym przypadku 5m odchylenia, prawdę mówiąc nie doceniliśmy też przebiegłości budowniczego. Gdyby to był późniejszy punkt, to już kontrolka by się włączyła, bo kolejnego stowarzysza mierzyłem już "dokładnie" krokami na okoliczność odległości od cieku :) i już wiedziałbym czego się spodziewać... To, że nikt nie przeszedł prawidłowo, to nie znaczy od razu, że budowniczy cokolwiek źle zrobił. Nikt nie powidział, że ma być łatwo :)
-
PS1, na drzewku na nad kanałem. W tym miejscu na mapie są dwie skarpy: jedna naturalna (rysowana jaśniejszym kolorem) w której płynie ciek, druga sztuczna (rysowana na ciemno) na tym odcinku wzdłuż cieku jest droga, która dochodzi do zakrętu cieku i "wbija się" w niego. Droga jest dość wyraźna
Na mapce/powiększeniu LOPki 1:5000 niby widać że LOPka schodzi z cieku, wraca na ciek w okolicy przepustu/polnej drogi
O! Ten fragment, niestety, więcej mi w głowie miesza niż wyjaśnia. Nie jest dla mnie problemem gdzie ta droga dochodziła do rowu ale skąd ta droga odchodziła. No właśnie: czy mógłbym prosić o potwierdzenie, że ta droga zaczynała się bezpośrednio przy przepuście?
Ja szedłem po wschodniej stronie rowu i w tym miejscu żadnej drogi nie widziałem. Mogłem przeoczyć, aczkolwiek trochę w to wątpię. Jeśli ta droga nie zaczynała się od tego przepustu to znaczyłoby, że na krótkim odcinku LOP nie biegła wzdłuż elementów liniowych, a to już mi się wydaje niezgodne z regułami. Niby mogło to być 10 metrów, ale w skali 1:5000 to i tak są dwa milimetry. Mógłbym prosić o mały opis tej drogi?
-
Dzień dobry.
Oto zapowiedziany mini konkurs.
Na drewnianej mapie z trasy turystycznej na górze widnieje sentencja zapisana po grecku. Pytanie jak brzmi ta sentencja o polsku oraz skąd pochodzi ten cytat? Osoba, która jako pierwsza prześle odpowiedź na adres konkurs_skpt@waytech.pl otrzyma pamiątkową mapę oraz turystyczną wersję gry memory. Na odpowiedzi czekamy nie dłużej niż do 31 marca.
Pozdrawiam.
-
Odpowiedź na moje pytanie to "Mój poduszkowiec jest pełen węgorzy" cytat pochodzi z Monty Pythona.
Panie Wojciechu gratuluję szczegóły podam mailem.
Pozdrawiam Paweł
-
A dla chętnych: http://dlugiemarsze.blogspot.com/2016/03/20160319-mokro-ciezko-i-fajnie.html (http://dlugiemarsze.blogspot.com/2016/03/20160319-mokro-ciezko-i-fajnie.html) moja relacja z trasy Z.
I na dodatek także relacja z grudniowego Darżluba na trasie BTK.
Miłej lektury!
Przed przeczytaniem należy zasięgnąć opinii lekarza lub farmaceuty.
-
Relacja z zerowania trasy TK
Tegoroczny start na Manewrach SKPT miał być moim 10 startem w imprezach organizowanych przez SKPT. Pierwsze 4 starty były na trasie MT, potem 4 starty na trasach T, kontuzja i powrót do krótszych dystansów. Dlatego w tym roku miałem wystartować na trasie TK.
Co ciekawe, na początku traktowałem NMnO bardziej jako możliwość spotkania się ze znajomymi i prowadzenie wielogodzinnych "nocnych Polaków rozmów" w trakcie marszu "mniej-więcej na orientację". :) Z każdym kolejnym startem, zależało mi jednak na dokładniejszej nawigacji i lepszym wyniku. Poza wiedzą, uzupełniałem też swój sprzęt (na pierwszym marszu szedłem bez czołówki, tylko z latarką w ręku! ;) ) o kolejne elementy ułatwiające i usprawniające marsz.
Przez te wszystkie lata wciągnąłem w nocne maszerowanie po lesie wiele osób - za każdym razem skład drużyny się lekko modyfikował. W tym roku miałem pierwszy raz wystartować z kuzynem, który w ostatniej chwili się rozchorował, więc musiałem zmierzyć się z samodzielnym marszem. I tak, w tym roku będąc postawionym przed faktem dokonanym, przyszło mi wystartować samemu. Zaowocowało to w większej determinacji i skupieniu się na nawigacji, liczeniu kroków lub czasu przejścia... oraz gadaniu do siebie w liczbie mnogiej np. "To jeśli skręcimy teraz w lewo, to droga powinna iść na południowy wschód... Nie idzie? Czyli musimy coś zweryfikować." ;) ).
Na trasę ruszyłem w minucie startowej 129, czyli o 20:25. Po wyjściu ze szkoły musiałem jeszcze ogarnąć wszystkie elementy rynsztunku i ruszyłem dalej. Do PK1 dotarłem bez problemu, nawigując najpierw do torów i uważnie licząc, w którym miejscu się znajduję. Punkt w małym zagłębieniu przy torach, po czym torami przez kilkanaście minut na północ. PK2 na płaskim podmokłym terenie, dokładnie obszedłem północny łuk głównego cieku wodnego, by upewnić się, w którym miejscu jest właściwy punkt. Potem pod górę do PK3. Mam wrażenie, że budowniczy wymazał fragment drogi, od rozwidlenia tej bardziej na południe, bo wiele zespołów, zamiast dotrzeć do północnego podnóża góry, docierało na tył góry, od południa. Wielu wtedy zawracało, a ja poszedłem na zachód granicą lasu, skąd namierzyłem się na szczyt i zgarnąłem punkt. Potem w dół, na północny zachód i już szukałem łuny ogniska (PK4).
Pierwszy raz byłem na trasie z tak asymetrycznie ułożonym ogniskiem (w 1/3 trasy, a nie w połowie). Ostatnimi czasy, na ognisku przebywam krócej niż kiedyś - by nie wystygnąć. Najczęściej nawet nie jem kiełbaski - uzupełniam płyny, jem coś z plecaka i ruszam dalej. PK5 w ciekawym zagłębieniu w środku góry. Co ciekawe, punkt był zawieszony na wschodnim drzewie, choć z mapy wynikało, że powinien być na zachodnim. Zmierzyłem odległość - 30 m (mniej niż 2mm w skali mapy) - za mało na stowarzysza, więc podbiłem i ruszyłem na południe, w nadziei, że trafię na drogę wschód - zachód. Doszedłem do niej, później niż się spodziewałem, ale wziąłem poprawkę na to, że szedłem pod górę. Potem, droga zachowywała się jak na mapie, co bardzo mnie ucieszyło - skręciła na południe i minęła ogrodzony młodnik.
W marszach na orientację najważniejsze jest, by wiedzieć, gdzie się znajdujesz... a gdy się zgubisz, najważniejsze jest, by się odnaleźć, upewnić się, że jesteś tam, gdzie Ci się wydaje, że jesteś. :) Dzięki temu możesz znowu od czegoś się namierzać. Dzięki młodnikowi mogłem znowu zacząć liczyć odległość. Dotarłem w okolice PK6, gdzie najpierw trafiłem na stowarzysza, postawionego na cieku wodnym, który miał kierunek wschodni, a ja szukałem cieku na południe. Poszedłem więc tą wschodnią odnogą do skrzyżowania z głównym, południowym ciekiem i tam skasowałem PK6. Potem na południe do drogi wzdłuż jeziora na zachód i przeprawienie się przez mokradła do PK7. Idąc przez mokradła, czekałem, aż teren zacznie się wznosić - tam, po kilkudziesięciu metrach miałem trafić na drogę północ-południe. Po przedarciu się przez zarośla, w końcu znalazłem drogę. Poszedłem nią przez chwilę na północ, i zobaczyłem, że rzeźba terenu układa się w siodło - od tego miejsca na wschód i znalazłem chyba najpiękniejszy punkt na tej trasie - pojedyncze drzewo, po środku małego jeziorka - obrazek niczym z "Księżniczki Mononoke". Podbiłem punkt i szybko uciekłem, by nie naprowadzać innych szperających w okolicy na ten dość trudny do znalezienia punkt.
Potem dość długa przeprawa udeptaną drogą na wchód, skręt na południe i proste dojście do PK8. Następnie azymut na południe, do trafienia na drogę, namierzenie się, policzenie parokroków i znalezienie PK9. Kilkadziesiąt metrów przecinką na południe, do drogi na południowy wschód, do głównej drogi, i nawrót na północ by po chwili skręcić na wschód i liczyć kroki do przecinki w poszukiwaniu PK10.
Jak się okazało, teren był świeżo wykarczowany i chyba kroki zrobiły mi się jakieś mniejsze, bo PK10 zacząłem szukać nie na właściwej przecince, a jakieś 30 metrów wcześniej, jak się okazało, była to jedynie krótka przerwa między laskiem iglastym a brzózkami. Na szczęście, nie było tam stowarzysza, bo pewnie bym go zgarnął. Po chwili, skierowałem się głębiej na wschód, znalazłem właściwą przecinkę i właściwy punkt.
Potem przecinką na południe, do asfaltowej drogi, asfaltową drogą do torów kolejowych. Tu można było trochę odpocząć od nawigacji - po prostu iść przed siebie przez kilka minut i czekać, aż pojawią się tory. Gdy te się pojawiły, byłem już blisko PK11. Miał być niby "na początku nasypu", ale też 3 mm oddalony od skrajni drogi (czyli 75 metrów). odliczyłem 45 parokroków, i na drzewie znalazłem punkt. Dopiero wracając zobaczyłem, że na początku nasypu, na barierce też wisiał punkt, był on jednak zbyt blisko drogi. Ruszyłem dalej w stronę PK12 i 13. Już tutaj ogarniało mnie zdziwienie, bo miałem jeszcze 2:40h na zdobycie tych dwóch punktów. Byłem zdecydowanie przed czasem. Nawet nie poczułem, kiedy tak mocno się rozpędziłem. Wtedy też, idąc torami na północ, zacząłem trochę trwonić czas - a tu zdjęcie torów, a tu zdjęcie semafora... taki japoński turysta mi się włączył. ;)
Próbowałem się namierzyć na PK12 jakąś ścieżką w lesie, ale ona wróciła do torów. Doszedłem w ten sposób do granicy lasu, zszedłem w dół na północny wschód do terenu podmokłego... i chciałem wzdłuż cieku wodnego dojść do jeziorka. Ale podmokły i pełen kłujących, gęsto rosnących krzaków teren spowodował, że obszedłem to miejsce szerokim łukiem od południowego wschodu i tam dopiero namierzyłem się na jezioro - wyszedłem tuż przy cieku wodnym i tam znalazłem i podbiłem PK12. Co ciekawe, przez ostatnie pół godziny (droga między PK11 a PK12) nie widziałem już żadnych świateł latarek - zrobiło się jakoś dziwnie pusto i cicho. Oczywiście pojawiły się, gdy podbijałem PK12, więc w miarę szybko skierowałem się na wschód, by nie ściągać ludzi w kierunku punktu. :)
Wiedziałem, że PK13 jest na górce. Chciałem wspinać się powoli i sukcesywnie, idąc krawędzią zbocza na północ. Niestety, gęste buczki spowodowały, że szedłem tam, gdzie znalazłem przestrzeń, by się przecisnąć. Po 5 minutach wspinaczki, byłem na grzbiecie... i łapczywie nabierałem powietrza w płuca, starając się uspokoić oddech i bicie serca. ;) Grzbietem wzniesienia ruszyłem na północ... i szedłem... i szedłem... i aż się zdziwiłem, jak daleko musiałem dojść, by znaleźć punkt. Wydał się on jednak podejrzany, bo był tuż przy wysokich drzewach. Nie było też żadnego kamienia wysokościowego (a mapa sugerowała, że powinien być). Spojrzałem na mapę - 40 lat temu to była "granica lasu", ale teraz po wschodniej stronie jest dość gęsty las samosiejek. Teren się lekko wznosił, więc ruszyłem na wschód i po kilkudziesięciu metrach znalazłem jabłonkę, u podnóży której w mchu ukryty był kamień wysokościowy. Podbiłem punkt i ruszyłem do bazy.
Byłem dość mocno zaskoczony, że przyszedłem do bazy po 5 godzinach i 20 minutach, gdy limit podstawowy wynosił 6:30. Poza tym, nie czułem, jak bym jakoś mocno forsował tempo. Po prostu, udało się iść jednostajnym marszem i (tym razem wyjątkowo) uniknąć jakiejkolwiek dużej pomyłki. Błądziłem chyba tylko dwa razy, za każdym razem w prawidłowym kierunku i po kilku minutach się odnajdywałem. :)
W bazie jeszcze ochłonąłem i porozmawiałem ze znajomymi z innego zespołu na tej samej trasie, po czym położyłem się spać. Rano wstałem i zacząłem szukać list... Zobaczyłem jakieś wiszące przy wejściu - poszukałem swojego nazwiska... patrzę na wynik - 129! Myślę sobie "kurcze, wydawało mi się, że lepiej mi poszło". Po chwili dotarło do mnie, że to nie lista wyników, a lista startowa, zaś liczba obok mojego nazwiska, to moja minuta startowa. Zmęczenie... ;)
Po chwili, obok pokoju sędziowskiego znajduję listę wyników, na której widzę, że jako jedyny przeszedłem trasę TK "na zero"! :) Niesamowita radość! Już kilka razy zdarzyło mi się być tym, który zajmuje czwarte czy piąte miejsce, z powodu jednego stowarzysza lub jednej zmiany! :) Tym razem wszystko zadziałało perfekcyjnie! :)
Teraz, pozostaje mi mieć nadzieję, że operacja poprawi wydolność mojego organizmu i że do Darżluba zdążę się przygotować na tyle, by powrócić na trasę T... a docelowo, za rok lub dwa, być może nawet spróbuję swoich sił na trasie BT. :)
Dla zainteresowanych, na 3D ReRun (http://tiny.pl/g7512) dorzuciłem swój track przy mapie z trasy TK (nick "eMGieBe"), zaś na moim dropboxie jest plik ZIP zawierający track (GPX), mapę ze śladem (JPG), ślad na mapie googla (HTM), oraz profil przejścia z podziałem na czas i kilometry (PNG).
https://dl.dropboxusercontent.com/u/6795745/ManewrySKPT2016.zip (https://dl.dropboxusercontent.com/u/6795745/ManewrySKPT2016.zip)
A teraz nie pozostaje mi już nic innego, jak po raz kolejny podziękowanie Orgom za kolejną fajną SKPTową imprezę, podziękować Budowniczemu za fajną trasę... i wierzyć, że wszystko pójdzie dobrze i za niecałe 9 miesięcy w dobrym zdrowiu spotkamy się na Darżlubie!
Pozdrawiam!
Michał Giorew
-
Michał, wniosek jest jeden: czas na przesiadkę na trudniejsze trasy ;)
-
Michał, wniosek jest jeden: czas na przesiadkę na trudniejsze trasy ;)
Tomek, mam podobny wniosek. Na razie operacja, potem trening, jesienią T... I jak będzie dobrze, to zastanowię się nad zmierzeniem się z Wami na BT! ;)
Także lecz kontuzję i się szykuj! ;)
MG
-
Ruszyłem dalej w stronę PK12 i 13. Już tutaj ogarniało mnie zdziwienie, bo miałem jeszcze 2:40h na zdobycie tych dwóch punktów. Byłem zdecydowanie przed czasem. Nawet nie poczułem, kiedy tak mocno się rozpędziłem.
@eMGieBe:
Analizowałem tracka na 3drerun i widać tam, że dosyć mocno wystrzeliłeś już na samym początku. Być może Twoje przyspieszenie wynikało z "presji lasu i ciemności", która to występuje gdy się idzie samemu. Sam kiedyś tego doświadczyłem. Podobne jest to do syndromu przewodnika, którego również kilka razy doświadczyłem, a skutki dotknęły mnie i kolegów oraz koleżanek z koła ;) (miało to miejsce na kilku wyjazdach kiedy chodziliśmy jedną grupą).
Ponadto zauważyłem, że starałeś się iść najkrótszą drogą lub po prostu na przełaj, co przy dobrym doborze i pewnej dozie szczęścia rzeczywiście przyspiesza marsz.
Najbardziej ryzykowany manewr z tej serii wykonałeś moim zdaniem idąc przez bagno z PK 6 na 7. W tych okolicach przynajmniej dwie osoby (jedna z MT druga z trasy Przygodowej) zaliczyły ożywczą i odżywczą kąpiel w bagnie.
Mam wrażenie, że budowniczy wymazał fragment drogi, od rozwidlenia tej bardziej na południe, bo wiele zespołów, zamiast dotrzeć do północnego podnóża góry, docierało na tył góry, od południa.
Tej drogi nie wymazywałem, jej po prostu nie było na mapie. Za to była droga, która ładnie podprowadzała pod górkę z PK3.
Jeśli chodzi o modyfikacje mapy, to głównie polegały na dodawaniu obiektów które są. Dorysowałem kanaliki pod PK6 oraz dołek/bagno z zjawiskowym drzewem/drzewem z Ksieżniczki Mononoke.
Jedyna modyfikacja na niekorzyść uczestnika z użyciem gumki polegała na lekkim poprawieniu tzw. "podpuchy z torami" na PK11, tak aby nieistniejące zakończenie torów bardziej pokrywało z początkiem skarp po obydwu stronach. Modyfikacja zwiększyła szanse powstania efektu psychologicznego naprowadzającego na PS. Na PK dalej była możliwość namierzenia się, gdyż spełniał on dwa inne kryteria nawigacyjne, mianowicie: odległość od drogi oraz fakt iż znajdował się na początku skarpy. Była to niewielka modyfikacja - można porównać z Geoportalem.
Inny interesujący fakt dotyczący tego miejsca jest taki. iż idąc kawałek dalej na południowy-zachód od PK natrafia się na skarpę i znaczne obniżenie terenu. Nie wiem co się tam stało, ale na pewno to miejsce tak nie wyglądało, gdy były tam tory i jeździły tam pociągi. Ciekawe czy był może był tam wiadukt, albo może nawet nasyp?
Znalazłem nawet filmik z tej linii na YT. Co prawda nie pokazuje tam okolicy PK11, ale za to w fragmencie 2:37 - 2:47 widać wiadukt Pytii z trasy Przygodowej oraz stawik po drugiej stronie torów od PK 12 na trasie TK.
https://www.youtube.com/watch?v=W5S5IzYIiMo
-
Analizowałem tracka na 3drerun i widać tam, że dosyć mocno wystrzeliłeś już na samym początku. Być może Twoje przyspieszenie wynikało z "presji lasu i ciemności", która to występuje gdy się idzie samemu. Sam kiedyś tego doświadczyłem. Podobne jest to do syndromu przewodnika, którego również kilka razy doświadczyłem, a skutki dotknęły mnie i kolegów oraz koleżanek z koła ;) (miało to miejsce na kilku wyjazdach kiedy chodziliśmy jedną grupą).
Znam uczucie, o którym piszesz. Doświadczyłem tego na swoim pierwszym solowym nocnym "mini marszu" (to były jakieś Harce Prezesa w Oliwie - 5km, 2h limitu) - las był bardzo pusty, mało uczestników, jakieś dziwnie szczekające psy... Wtedy chciałem "jak najszybciej dojść do bazy".
W przypadku Manewrów było inaczej - las był pełen uczestników, ja byłem zmotywowany. Nie czułem presji lasu. Po prostu, takie jest moje tempo - mam dość długie kroki, często patrzę na mapę nie zatrzymując się (jeśli podłoże jest równe i na to pozwala). Gdy jestem pewien drogi - decyzję podejmuję szybko.
Na marginesie jeszcze przytoczę coś o czym kiedyś już na tym forum pisałem - ja nie obliczam azymutów w stylu " 74' " ;) Ja raczej uznaję 16 kierunków świata - (N NNE, NE, NEE, E itd) - reszta zależy od tego, jak bardzo zgadza się mapa z rzeczywistością, rzeźbą terenu itd. Zresztą, odchylenie magnetyczne powoduje, że moim zdaniem bardziej precyzyjne wyznaczanie azymutów (czyli cyferkami, a nie kierunkami świata) ma małe praktyczne zastosowanie w trakcie marszu. Jeśli coś zgadza się w okolicach 1/16 z 360 stopni, to już jest wystarczające do w miarę precyzyjnej nawigacji. ;)
Wracając do tempa - mam wrażenie, że idąc samemu po prostu lepiej można je sobie dyktować, bo nie trzeba się do nikogo dopasowywać - zarówno w jedną, jak i drugą stronę. Iście wolniej od swoich możliwości trochę irytuje i rozleniwia, iście szybciej - męczy. A tak - zacząłem dość wolno (potrzebuję kilkunastu minut, żeby się rozgrzać i wejść w tryb marszowy) a potem już utrzymuję tempo.
Poza tym - jest jeszcze jeden ważny element - tym razem pierwszych kilka kilometrów to była droga "z górki". O wiele lepiej jest na takim fragmencie rozgrzać organizm i potem już utrzymywać tempo. Zabójstwem był dla mnie pierwszy marsz na shrekowych Manewrach w 2011 roku w Rumi - tam po pierwszy punkt po wyjściu z bazy trzeba było się wdrapać 200 m w górę na szczyt! Człowiek nierozgrzany - zadyszka gwarantowana! :)
Ponadto zauważyłem, że starałeś się iść najkrótszą drogą lub po prostu na przełaj, co przy dobrym doborze i pewnej dozie szczęścia rzeczywiście przyspiesza marsz.
"Najkrótszą drogą, ale drogą"! Ogólnie, staram się iść drogami - parę razy przekonałem się, jak skróty mogą być zdradzieckie. Dlatego np idąc do PK2, choć miałem pewność, że dojdę do płaskiej podmokłej otwartej przestrzeni, wolałem dojść do skrzyżowania torów z drogą, i dopiero wtedy drogą na dół. Także, z tym argumentem też się nie zgadzam - raczej mało było na tej trasie azymutów - głównie drogi - najkrótsze, ale drogi. ;)
Na przełaj chadzam tylko wtedy, gdy nie ma drogi od punktu w kierunku następnego punktu - wtedy idę (im krócej tym lepiej) na azymut i staram się trafić na najbliższą drogę (tak było w przypadku przejścia PK5-PK6, oraz PK8 - PK9)
Najbardziej ryzykowany manewr z tej serii wykonałeś moim zdaniem idąc przez bagno z PK 6 na 7. W tych okolicach przynajmniej dwie osoby (jedna z MT druga z trasy Przygodowej) zaliczyły ożywczą i odżywczą kąpiel w bagnie.
Tu paradoksalnie też tak nie było. Od PK6 poszedłem na południe do drogi obok jeziorka - poszedłem dalej na zachód tą drogą i doszedłem do "wydeptanej ścieżki przez mokradła" - dzięki temu szedłem po pewnym gruncie - nawet jeśli po lewej i po prawej był podmokły teren. Potem pod górę i do drogi. Także, tam nie czułem, żebym jakoś zbytnio ryzykował. :)
Tej drogi nie wymazywałem, jej po prostu nie było na mapie.
Acha. To ciekawe, bo nie widać rozwidlenia, ale potem da droga się pojawia. Czyli musiała tam być... Być może teraz została rozjeżdżona i powiększona... Tak czy siak, ta "pomyłka" ustawiła mi marsz - gdzieś z tyłu głowy miałem, że może lepiej jest 3kę zgarnąć "od tyłu", żeby nie zmęczyć się zbytnio bardzo stromym (choć krótkim) podejściem - że lepiej jest pójść drogą dłuższą, ale mniej stromą - rozłożyć zadyszkę w czasie i przestrzeni. :) Udało się trochę przypadkiem - kontrolowałem kierunek marszu, zobaczyłem, gdy droga szła "zbyt na południe" - nawet koło młodnika była chyba ta droga na zachód, ale była o wiele węższa. Wybrałem pewniejszą drogę i gdy okazało się, że wyszedłem z lasu, poszedłem jego granicą na zachód. To się opłaciło! :)
Pozdrawiam!
MG
-
Mam pytanie dotyczÄ…ce LOP.
Przykład z Z.
LOP jest 6-cio punktowy. Jeżeli wezmę 8 punktów i oznaczę LOP1, LOP2, LOP3, LOP 4, LOP5, LOP6, LOP7, LOP8, to w mojej ocenie LOP7 i LOP8 należy potraktować jako PM.
Jeżeli 8 punktów oznaczę LOP, LOP, LOP, LOP, LOP, LOP, LOP, LOP - to dwa ostatnie można traktować jako ZM.
(dopuszczam możliwość np że LOP podbity jako drugi zmienia pierwszy - wg uznania sędziego).
Co sÄ…dzicie?
-
Mam pytanie dotyczÄ…ce LOP.
Przykład z Z.
LOP jest 6-cio punktowy. Jeżeli wezmę 8 punktów i oznaczę LOP1, LOP2, LOP3, LOP 4, LOP5, LOP6, LOP7, LOP8, to w mojej ocenie LOP7 i LOP8 należy potraktować jako PM.
Jeżeli 8 punktów oznaczę LOP, LOP, LOP, LOP, LOP, LOP, LOP, LOP - to dwa ostatnie można traktować jako ZM.
(dopuszczam możliwość np że LOP podbity jako drugi zmienia pierwszy - wg uznania sędziego).
Co sÄ…dzicie?
Specjalnie zerknąłem na Regulamin i rzeczywiście, nie ma tam jednoznacznego wyjaśnienia... a chyba by się przydało. Szczególnie zważywszy na to, że LOP można potwierdzać w dowolnym momencie i dowolnej kolejności. Dlatego, pytanie brzmi, czy powinno być LOP, LOP, LOP, czy LOP1, LOP2, LOP2, LOP3 (co ewidentnie pokazuje, który jest zmieniony) - ja zazwyczaj stosowałem właśnie tę drugą wersję.Warto też zaznaczyć, czy LOP potwierdzamy w tych samych kratkach, czy na odwrocie karty, bo różnie było na różnych imprezach. A może po prostu warto wprowadzić dodatkową tabelkę na LOPki?
Pozdrawiam!
MG
-
dociek, eMGieBe
w regulaminie ino.pttk.pl/przepisy/reg/zasady_punktacji_i_wspolzawodnictwa_na_turystycznych_ino_pttk.pdf
w dziale VII. Punktacja jest taki zapis:
"potwierdzenie punktu mylnego PM lub każdego punktu kontrolnego ponad wymaganą liczbę - 30 pkt"
zatem, jeżeli LOPka ma 6 PK, a ktoś wpisał LOP1, LOP2... LOP7, LOP8, to ostatnie dwa, jako "ponadmiarowe", zgodnie z w/w zapisem powinny być potraktowane jako PM (to chyba dociek zasugerował).
-
Dodam, że w dziale VI pkt. 1 mówi:
1. Potwierdzenie punktu kontrolnego następuje przez wpisanie w pierwszym wolnym polu karty
startowej za pomocÄ… kredki umieszczonej przy lampionie numeru lub innego podanego na mapie
oznaczenia PK (opisu PK) oraz kodu z lampionu ustawionego w tym miejscu.
Zatem wpisanie na karcie startowej LOP1...LOP8 jest błędnym opisem, gdyż na mapie stoi napisane LOP.
Oczekuję jednoznacznych rozstrzygnięć, w sprawie prawidłowego potwierdzania punktów LOP.
-
Taki przypadek jest liczony z korzyścią dla uczestnika, zgodnie z interpretacją Komisji Głównej InO. Traktuje się to jako zmiany potwierdzeń wybierając najbardziej korzystny dla uczestnika wariant.
-
Taki przypadek jest liczony z korzyścią dla uczestnika, zgodnie z interpretacją Komisji Głównej InO. Traktuje się to jako zmiany potwierdzeń wybierając najbardziej korzystny dla uczestnika wariant.
...plus dodatkowo OPis 10pkt za "1", "2", itd? :P
-
Czy ja dobrze rozumiem dla lopki 6-cio punktowej?
Zapis LOP1, LOP2, LOP3, LOP4, LOP5, LOP6, LOP7, LOP8 jest traktowane jak zapis LOPx8 - bez kary 8x10pkt za opis. A wtedy:
Jeżeli wśród 8 spisanych kodów 6 jest prawidłowych - to liczymy za dwa dodatkowe kody jako PM-y 2x30 pkt, albo tylko za przebitki 2x10 pkt (przy dodatkowym założeniu że wcześniej wpisany prawidłowy może przebijać późniejszego PS-a!?!?!).
Jeżeli 5 kodów prawidłowych na 8 spisanych - to mamy albo 3x10pkt za przebitki + 1x60pkt za brak szóstego punktu albo 2x10pkt za przebitki + 1x15pkt za PS.
Jak dla mnie - kiszka.
Kto poniesie kaganek oświaty?