Witam ponownie! :)
Nie miałem pojęcia, że ten temat tak bardzo się rozrośnie. :) Doczekał się aż swojego osobnego wątku! :)
Od razu mówię - sam nie lubię "cwaniaków" i pisałem o jeździe na suwak w klasycznych przypadkach, czyli zwężenia dwóch jadących prosto pasów do jednego.
tak, w tej oczywistej (mam nadzieję dla wszystkich kierowców) sytuacji ta reguła działa i powinna działać, podobnie jak w tej opisywanej przeze mnie przy włączaniu się z drogi podporządkowanej.
Ale nie działa w pozostałych nagminnych przypadkach, które właśnie miałem na myśli:
- opisywanej powyżej przez innego forumowicza sytuacji blokowania pasa do skrętu w lewo (vide np. Armii Krajowej w dół z Chełmu przy skrzyżowaniu z 3-maja)
- kończący się ślepo lewy pas w sytuacjii gdy ma to miejsce przed skrzyżowaniem (vide Armii Krajowej do góry przed skrzyżowaniem z Łostowicką) i wtedy wyskakujące auta z kolejki aut na śrokowym lub prawym pasie żeby przeskoczyć do przodu lewym pustym pasem i wbić się do "kolejki" z przodu
Owszem - w tych sytuacjach grzecznie stoję w pasie, na którym powinienem, a tych jadących lewym pasem traktuję jako "cwaniaków"... i ich nie wpuszczam! ;) Chyba, że są na blachach z innego miasta lub państwa, to uznaję, że mogli nie wiedzieć...
Dla mnie klasycznym przykładem tego typu sytuacji było skrzyżowanie ulicy Reymonta ze Słowackiego (każdy opisuje przykład ze swojego podwórka ;) ) - teraz już nie jest, gdyż Słowackiego opustoszało od czasu uruchomienia fragmentu Trasy Słowackiego od ronda De LaSalle do ul. Zabytkowej.
Otóż, już jadąc od strony Grunwaldzkiej, ci, którzy jeździli w prawo ustawiali się na prawym pasie, gdyż lewy był tylko "do jazdy prosto lub skrętu w lewo". Sęk w tym, że znak ustawiony jest dopiero na 100m przed skrzyżowaniem... ale ci, co którzy wiedzieli, od początku ustawiali się na prawidłowym pasie... Cwaniacy jechali pustym, lewym pasem, by potem próbować wepchnąć się na prawy. Niektórzy, "jeszcze cwańszy", jechali prosto (że niby wszystko wporzo, nie wpychamy się), by zawrócić na przeciwległej (ślepej) ulicy, i potem próbować skręcić w lewo - tych wybitnie nie lubiłem! :)
Kilka razy zauważyłem osoby na obcych blachach, które rzeczywiście się pogubiły, i zauważyły, że są na złym pasie dopiero po zobaczeniu znaku... wtedy od razu próbowały się wcisnąć na prawy pas - i tych wpuszczałem... :)
Szkoda Tomaszu, że Twoje wieloletnie doświadczenie jako kierownika pojazdu mechanicznego pozwalają Tobie dokonać kalkulacji tylko i wyłącznie patrząc DO PRZODU i na skrzyżowanie, które masz PRZED sobą. To "upychanie" trzeciego, ślepego pasa ma na celu zwolnienie miejsca Z TYŁU! jest OK.
Zaś w tej matematycznej kwestii poprę kolegę TJ'a:
Otóż, trzymając się przykładu Słowackiego przy Rondzie DeLasalle. Korek był tylko prosto w Słowackiego - Potokowa (w prawo) była pusta i przejezdna. Mniej więcej co trzeci, może co czwarty samochód jechał na tym skrzyżowaniu w prawo (w Potokową). Jeżeli prawy pas był zapchany "aż PRZED skrzyżowaniem", to wydłużał się on na tyle, że blokował już pas do prawoskrętu... a to powodowało, że powyżej tego punktu, na 4 stojące samochody 1 stał niepotrzebnie, bo mógłby już pojechać w prawo, zmniejszając korek...
Jeżeli przemnożysz sobie te dodatkowe pojazdy, razy ilość pojazdów zjeżdżających ze skrzyżowania na jednej zmianie świateł, razy ilość zmian świateł... wychodzi z tego spora liczba pojazdów, które mogłyby już dawno jechać w rejonach "bezkorkowych". :)
A wszyscy wiemy, jak kluczowa może być jedna zmiana świateł! :) Czasami przejechanie na "tej a nie następnej" zmianie skutkuje bycie 5 minut wcześniej na kolejnym "korkowym skrzyżowaniu", a 5 minut wcześniej przy nim, czasami oznacza bycie "na miejscu" o jakieś 15 minut wcześniej... itd... :)
Także, powtórzę i wytłuszczę:
Suwak przy dwóch równorzędnych pasach
jadących prosto (i nigdzie indziej):
ZDECYDOWANIE TAK !!!Cwaniactwo jazdy lewym pasem,
który jedzie w innym kierunku
i wpychanie się na jego końcu
w kolejkę grzecznie stojących
na prawidłowym pasie:
STANOWCZE NIE !!!Czyli chyba się rozumiemy i zgadzamy?! :)
Pozdrawiam!
eMGieBe