I jeszcze coś do mojego (blisko ćwierć wieku znanego) imiennika.
Tak, Tomku. Znamy się około 25 lat, nie pamiętam jakiejś scysji między nami i dlatego tym bardziej dziwi mnie jak sobie moją osobą buzię w tym wątku wycierasz. Ale do rzeczy.
Skoro widzę, że nadal jedną fundamentalną sprawę nie wszyscy dotąd zrozumieli albo udają że nie zrozumieli, to przedstawię temat na zupełnie innym przykładzie- bo po pierwsze nie umiem tworzyć takich ładnych rysunków w komputerze, a po drugie to o czym chce powiedzieć nawet nie wymaga rysowania żadnych skomplikowanych skrzyżowań.
Wyobraźcie sobie że jest zima, -20st, stajecie w kolejce w sklepie, powiedzmy mięsnym. Problem polega na tym, że kolejka tworzy się długa i nikomu nie uśmiecha się stać poza sklepem na mrozie, a dodatkowo utrudnia to przejście przechodniów chodnikiem w okolicy sklepu. Wy stoicie w kolejce dość daleko i denerwujecie się, że gdzieś nie zdążycie, a poza tym nie wiadomo czy starczy tego co chcecie kupić. I w międzyczasie tak sobie myślicie: "może warto byłoby od początku stanąć w 2 krótszych równorzędnych kolejkach i pani ekspedientka obsługiwała by raz osobę z 1-szej kolejki, raz z 2-giej? Wszyscy staliby w ciepłym, ludzie na zewnątrz swobodnie przechodzili, a i tak Wasza kolej nadeszłaby w tym samym momencie....". Racja, ale jednak stało się inaczej- wszyscy ustawili się w długaśnym ogonku. I nagle patrzycie, aż tu jeden jegomość z końca podchodzi do lady i mówi: "poproszę mnie teraz obsłużyć, bo ja tu nie będę stał na mrozie, a w dodatku przejścia ludziom utrudniał!" I za nim następny ochotnik i następny- wszyscy z końca kolejki.
I jestem ciekaw co w tej sytuacji robicie.
Znajdzie się może jakiś frajer, który powie- a tak, kupujcie, ja postoję 2 razy dłużej, najwyżej dla mnie nie starczy.
Ale ja (i przyznaję się do tego otwarcie) mówię stanowcze NIE. Oprócz tego, że dbam o swoje sprawy to mam takie credo życiowe, że tępię chamstwo jak tylko się da.
I naprawdę, proponuję dać sobie spokój z rozrysowywaniem skomplikowanych grafów z udowadnianiem oczywistych oczywistości, o których ta dyskusja tak naprawdę nie traktuje. Choć tak naprawdę oczywiście nikt tego nikomu nie broni.
Groźba jest jedynie jedna. Że czytają ten wątek świeżo upieczeni lub przyszli kierowcy i wyciągną z tej całej dyskusji katastrofalny wniosek, że my tu promujemy chamstwo na drodze i takie zachowania jak to opisane przeze mnie "poetycko" powyżej lub jeszcze wyżej przeze mnie i kilku innych kolegów na konkretnych przykładach drogowych.
Otóż nie! My (i mam nadzieję moi stronnicy) chamstwo, w dodatku niczym nieusprawiedliwione, piętnujemy!
Młodzież niech czyta!
I bez złudzeń. To nie ma nic wspólnego z żadnym usprawnianiem ruchu na skrzyżowaniach, bo nie o skrzyżowaniach tu piszę.
I osobiste wyznanie na koniec, bo post się robi przydługawy. Przyznam się, że kiedyś, jak jeszcze byłem młodym kierowcą, raz chciałem pójść "na skróty" i wyskoczyłem z takiej kolejki aut w Kolibkach i chciałem przeskoczyć do przodu 300-400m korek w ten sposób jak to opisałem, a niektórzy pochwalają. I wtedy całe szczęście stanął taki "szeryf" na mojej drodze, bo mnie zobaczył w bocznym lusterku pewnie. I dojechał tak ze mną w tempie opuszczonego przeze mnie pasa do samego końca. Kląłem wtedy na czym świat stoi, ale teraz jestem mu wdzięczny, bo tę lekcję zapamiętałem do dziś. I między innymi dlatego przekazuję ją kolejnym. A nóż coś to da.